Ciężki tydzień za mną a jeszcze gorszy przede mną. Mam wrażenie że zatrudniłam się na siłowni. Pakuję, o żesz... dosłownie pakuję!!! i w przenośni też pakuję!!! ale masy mięśniowej nie przybywa... czuję się tłusto i napuchnięto.
Sonia niech się lepiej nie odzywa. Cały czas mi dokucza, jak nie w nocy to wieczorem. Nie daje wytchnienia. Postanowiłam skończyć z dokarmianiem dziewczynki przy pomocy własnego piersięcia. Co gorsza cycka ona tylko z prawego, przez co pół nocy leżę na jednym boku. Ja już nienawidzę spać na prawym boku. Jestem pokręcona i wszystko mnie boli. Punkt pierwszy, najważniejszy, odciąć glizdę od dostaw z mleczarni.
21 września odwiedza nas moja siostra z mężem i córeczką. Przyjeżdzają na dwa tygodnie. Rozumiecie, że wraz z Tomkiem, narzeczonym, muszę tu wszystko do tej pory ogarnąć, posprzątać, wyprać i przemeblować? A skąd wziąć moce? Skoro nawet chęci brak...
Oto jaki obraz się wyłania z mojego powszdniego chaosu.
zoykaa
10 września 2010, 22:46ja synka karmilam przez pol roku,m pozniej byl przeziebiony, mial zatkany nos i juz Mu sie cyca nie chcialo ciagnac..wolal butle, przyzwyczail sie i po sprawie, tyle ze ja nabialem lalam po scianach:)Ilaktacja dlugo trwala).A moja przyjaiolka ponad rok cyckowala mala i jakie byly problemy (dla jednej i drugie)zeby odzwyczaic.I mama i cora byly do siebie przywiazane...niby chciala mala odstawic, a wsumie bylo Jej fajnie i blogo, ze mala taka z Nia zwiazana:)ech...no nic odstawiaj stopniowo.sa mieszanki dla dzieci na noc, bardziej sycace,m sprobuj Jej podawac:)pozdrawiam
zoykaa
10 września 2010, 22:33napisz malenkiej godziny otwarcia:)pozdrawiam