A teraz to muszę pomknąc po dziewczyny. Oczywiście dieta i te sprawy... to i śmo, ćwiczeń nie ma ale nie przytyłam.
c.d.
Teoria niedorzeczna jaką Hary ukuł polega na tym, ze firmie ciut lepiej się wiedzie i Vali w związku z tym odbiło. Poczuła powera i ubzdurała sobie, by jako szefowa ot tak, dla zachcianki zwolnić pracownika. Padło na Harego, jak stwierdził, za twarz, czyli bezpodstawnie. W świecie potrzebna jest równowaga, toteż Hary postanowił Valentynę ukarać za krzywdę ktorej doznał i uderzyć w jej czułe miejsce. Coś w stylu "ona w środku jest mała, więc trzeba dać jej psztyczka w nosa, by go nie zadzierała". Do tej pory jestem w stanie pojąć. We wtorek jednak Hary wytoczył działa, jak na moją wrażliwość zbyt okrutne. Napisał, mianowicie dwa limeryki, z czego jeden odnosił się do bardzo osobistej przypadłości Vali - do jej bezpłodności. Hmmm... jakoś nikt się z nich nie śmiał, oprócz rzecz jasna samego Harego. Nie wiem, może refleksja przyszła zbyt późno ale od środy Hary już się nie pokazał w pracy, choć miał zostać do końca tygodnia. Limeryki wisiały na naszej "gazetce ściennej" do środy. Wtedy to przeczytała je Nina z biura, prywatnie przyjaciółka Vali, zdjęła je ze ściany i poinformowała o wszystkim szefową przez telefon. Nie chciała jej przeczytać limeryków ale Valentyna uparła się żeby poznać ich treść. Reakcją na nie był śmiech i podejrzenie Harego o jakieś choróbsko z dziedziny niesomatycznych.
Koniec.
Obrazki proszę sobie we własnym zakresie i według uznania dorysować.
wiktorianka
21 lipca 2010, 16:45zaczynam studia na kierunku financial accounting....po polskiemu ksiegowosc finansowa....mam polskie wyksztalcenie wyzsze w tym kierunku...mialam wlasne biuro rachunkowe w kraju....niestety koleje losu wygnaly mnie do anglii....a tutaj tymi moimi papierami moge sobie dupsko obetrzec....tak wiec w wieku prawie 40 lat zaczne nauke znowu :)))......buziaczki
fiona.smutna
21 lipca 2010, 09:37Granatem do odbezpieczenia była butelka Soni, którą mąż Twój miał podgrzać w mikrofali: - głuchy na zwykła prośbę))) jeszcze dobre było poszukiwanie masła.. w lodowce, a dokładnie uważanie, by snajper za nim ukryty nie odstrzelił mu głowy:)))) Ja wiem, że praca i dom i dwoje małych dzieci całkowicie pochłaniają większość nas na amen... też przez to przeszłam - co prawda z jednym dzieckiem, ale za to przegięłam z pracą. ... Dlatego teraz, kiedy moje dziecię już spore.... zaczynam odnajdywać siebie:))) I dla Ciebie ten piękny czas też kiedyś nastanie:))) Utulam serdecznie:)))
wiktorianka
20 lipca 2010, 23:45heheheheh...u mie jak tak dalej pojdzie z pogoda to obawiam sie, ze tez zachoruje na cos niesomatycznego....dzisiaj juz mi odwalalo rowno....na szczescie ON mnie uratowal....Bogi mi go chyba zeslaly....od kilku dni siedze w domu i chyba dlatego mi odwala...praca uszczesliwia.....jestes wiec szczesliwa osoba :))))....sciskam cieplutko :)))
takaja27
20 lipca 2010, 21:59ze juz Ci to mowilam, ale to nie szkodzi. Czyta sie Ciebie ZA-JE-BI-ŚCIE!
fiona.smutna
20 lipca 2010, 18:58Ja tam chciałabym trochę wątków w stylu granatu do odbezpieczenia, pająka przed kamerką itp... gdzie ta przewrotna tomberg? no gdzie się pytam:))))) Cudnie, że nie przytyłaś:)))