Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Hary bohater komiksu



Jak to miło kończyć wcześniej pracę. Całą okrąglutką godzinkę, którą mam teraz dla siebie, kompka i mocnej zabielonej. Aha. Dokańczam wątek pana Harego Kriszny. Był sobie  pewien poniedziałek, kiedy to nasze szefostwo rozpoczęło swój letni urlop i w ten to dzień tygodnia Hary przyszedł niewytrzeźwiały. Z jednej strony cieszył sie na myśl o wyjeździe do  Isafjordur a z drugiej nie mógł przeboleć, ze został wylany. Relacje między nim a bossami były zawsze bardzo ciepłe. Z racji tego ze jest samotny był przez nich zapraszany na święta, codziennie podwożony do pracy i generalnie wszystko cacy. Wspominał, ze jadąc rano z Kalem opowiadał jak dobrze mu się ze mną pracuje, co za wydajność i jakaż miła atmosfera przy tym (hłe hłe to o mnie ). A dzień później  takie bęcki... Rozżalony był straszliwie. I Hary wykombinował.  Popędził po pracy co tchu do swojej spelunki, ochlawszy się wina czy co on tam sobie na krechę zamawia, nie wiem... doznał natchnienia.  Postanowił dobyć oręża jak przystało na pacyfistę i zawojować piórem. Wykrzesał z siebie dwa limeryki wycelowane w szefową Valentynę.  I nie zawaham się zakląć dosadnie: to żeś Hary odpierdolił! 

A teraz to muszę pomknąc po dziewczyny. Oczywiście dieta i te sprawy... to i śmo, ćwiczeń nie ma ale nie przytyłam. 

c.d.
Teoria niedorzeczna jaką Hary ukuł polega na tym, ze firmie ciut lepiej się wiedzie i Vali w związku z tym odbiło. Poczuła powera i ubzdurała sobie, by jako szefowa ot tak, dla zachcianki zwolnić pracownika.  Padło na Harego, jak stwierdził, za twarz, czyli bezpodstawnie. W świecie potrzebna jest równowaga, toteż Hary postanowił Valentynę ukarać za krzywdę ktorej  doznał i uderzyć w jej czułe miejsce. Coś w stylu "ona w środku jest mała, więc trzeba dać jej psztyczka w nosa, by go nie zadzierała". Do tej pory jestem w stanie pojąć. We wtorek jednak Hary wytoczył działa, jak na moją wrażliwość  zbyt okrutne. Napisał, mianowicie dwa limeryki, z czego jeden odnosił się do bardzo osobistej przypadłości Vali - do jej bezpłodności.  Hmmm... jakoś nikt się z nich nie śmiał, oprócz rzecz jasna samego Harego. Nie wiem, może refleksja przyszła zbyt późno ale od środy Hary już się nie pokazał w pracy, choć miał zostać do końca tygodnia. Limeryki wisiały na naszej "gazetce  ściennej" do środy. Wtedy to przeczytała je Nina z biura, prywatnie przyjaciółka Vali, zdjęła je ze ściany i poinformowała o wszystkim szefową przez telefon. Nie chciała jej przeczytać limeryków ale Valentyna uparła się żeby poznać ich treść. Reakcją na nie był śmiech i podejrzenie Harego o jakieś choróbsko z dziedziny niesomatycznych.    
        
Koniec.
Obrazki proszę sobie we własnym zakresie i według uznania dorysować.                            
  • wiktorianka

    wiktorianka

    21 lipca 2010, 16:45

    zaczynam studia na kierunku financial accounting....po polskiemu ksiegowosc finansowa....mam polskie wyksztalcenie wyzsze w tym kierunku...mialam wlasne biuro rachunkowe w kraju....niestety koleje losu wygnaly mnie do anglii....a tutaj tymi moimi papierami moge sobie dupsko obetrzec....tak wiec w wieku prawie 40 lat zaczne nauke znowu :)))......buziaczki

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    21 lipca 2010, 09:37

    Granatem do odbezpieczenia była butelka Soni, którą mąż Twój miał podgrzać w mikrofali: - głuchy na zwykła prośbę))) jeszcze dobre było poszukiwanie masła.. w lodowce, a dokładnie uważanie, by snajper za nim ukryty nie odstrzelił mu głowy:)))) Ja wiem, że praca i dom i dwoje małych dzieci całkowicie pochłaniają większość nas na amen... też przez to przeszłam - co prawda z jednym dzieckiem, ale za to przegięłam z pracą. ... Dlatego teraz, kiedy moje dziecię już spore.... zaczynam odnajdywać siebie:))) I dla Ciebie ten piękny czas też kiedyś nastanie:))) Utulam serdecznie:)))

  • wiktorianka

    wiktorianka

    20 lipca 2010, 23:45

    heheheheh...u mie jak tak dalej pojdzie z pogoda to obawiam sie, ze tez zachoruje na cos niesomatycznego....dzisiaj juz mi odwalalo rowno....na szczescie ON mnie uratowal....Bogi mi go chyba zeslaly....od kilku dni siedze w domu i chyba dlatego mi odwala...praca uszczesliwia.....jestes wiec szczesliwa osoba :))))....sciskam cieplutko :)))

  • takaja27

    takaja27

    20 lipca 2010, 21:59

    ze juz Ci to mowilam, ale to nie szkodzi. Czyta sie Ciebie ZA-JE-BI-ŚCIE!

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    20 lipca 2010, 18:58

    Ja tam chciałabym trochę wątków w stylu granatu do odbezpieczenia, pająka przed kamerką itp... gdzie ta przewrotna tomberg? no gdzie się pytam:))))) Cudnie, że nie przytyłaś:)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.