Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dieta idzie jak po maśleeeee!



Spanikowałam! Moja dzisiejsza poranna waga pokazała 73,9! To oznacza, ze wyczekiwane od przynajmniej miesiąca 74 przeleciało ze świstem jak pociąg ekspresowy relacji Gdynia Głowna - Warszawa Centralna. Najpierw dla niezorientowanych wyjaśniam, że skrótem zapisane SB to dieta south beach, która nie ma nic wspolnego z owocami cytrusowymi ani drinkami z parasolką. Dieta składa się z trzech etapów. Pierwszy trwa 2 tyg.i  polega na wcinaniu białek i niektórych węglowodanów a nie trzeba liczyc kalorii. To akurat lubię.

Wskazane: chude mięsa i białe sery, ryby, jaja, orzechy, grzyby, serek tofu, warzywa o niskim indeksie glikemicznym (poniżej 60).
Niedozwolone: pieczywo, ryż, ziemniaki, makaron, tłuste sery, masło, tłuste mleko, jogurt, ciasta 
i słodycze, alkohol, owoce i soki owocowe.
14 dni bez cukru i mąki normuje produkcję insuliny. Dzięki temu maleje ochota na słodycze. 

To ostatnie zdanie powtarzam sobie jak mantrę. Oczywiście lekko modyfikuję swój jadłospis np. wczoraj poszła kawa i przy niej raczej pozostanę, same ziołowe herbatki też nie za bardzo mi odpowiadają bo ja lubię herbaty we wszystkich odmianach i kolorach tęczy. 

ETAP DRUGI - wzbogacasz menu, a waga nadal spada

Sama ustalasz, jak długo potrwa - najlepiej do uzyskania wymarzonej wagi. Kilogramy będziesz teraz tracić nieco wolniej, powinnaś jednak swój codzienny jadłospis wzbogacić o nowe produkty.
Wskazane: razowe pieczywo, pełnoziarniste kasze, brązowy ryż, niektóre owoce, gorzka czekolada.
Niedozwolone nadal są: ziemniaki, pszenny chleb, buraki, marchewka, kukurydza, lody, dżemy, z owoców: arbuz, banany, brzoskwinie, ananas.

ETAP TRZECI - trzymasz wagę, ale uważasz na to, co jesz

Tak naprawdę ten etap nie jest żadną dietą
. Znowu możesz jeść prawie wszystko. Ważysz już przecież tyle, ile chciałaś. Teraz najważniejsze, żebyś odżywiała się według zasad, których nauczyłaś się w pierwszym i drugim etapie. Dania główne mogą być bogatsze, nie trzeba również rezygnować z deseru - ważne jest tylko, abyś posiłki komponowała z produktów o IG poniżej 60.. Od czasu do czasu możesz nawet sięgać po złe węglowodany, ale powinnaś nauczyć się je neutralizować. Jeśli masz ochotę np. na bagietkę czy marchewkę, jedz ją z dodatkiem sera lub oliwy z oliwek - to spowolni przetwarzanie cukrów. Jeśli jednak zbyt często będziesz ulegała pokusie i zauważysz, że waga niebezpiecznie idzie w górę - wróć na tydzień do pierwszego etapu, a po odzyskaniu dawnej wagi łagodnie przejdź do trzeciego.

Jak widać z lenistwa skopiowałam część informacji.
W sobotę, czyli pierwszego dnia diety, byłam taka podekscytowana, że obudziłam sie już o 5 rano. Obwieściłam wokół że jestem na diecie i najlepiej żeby nie wyskakiwac teraz z zaproszeniami wiążącymi się z obżarstwem typu urodziny czy grill. A propos... w piątek kupiłam w sklepie z używanymi rzeczami korkową tablicę ogłoszeń... która zawiśnie na ścianie, jak Bóg da. Pierwszy dzień bez słodyczy, pobudzaczy i zapychaczy wydawal mi się szalenie długi. Miałam wrazenie że niczym się nie najadam. Na śniadanie zrobiłam sobie jajecznicę z 2 jajek i 2 plastrów szynki, zjadłam i patrzę... co? już? talerz pusty? a ja dalej głodna. Dopełniłam 2 herbatami i dopiero wtedy poczułam się najedzona (powiedzmy). Trochę przeżywam, co? Ale fakt, ze pierwszego dnia miałam wrażenie ciągłej pustki w żołądku. W nagrodę w poranek niedzielny zobaczyłam 74. I już w niedzielę miałam poważny słodyczowy kryzys, więc pożyczyłam od dukanek przepis na serniczek.  Po nim uśmiech wrócił na lico a w ustach pozostał posmak słodzika  brrrrr.

A dziś na śniadanie pół kilo serka wiejskiego. Nie powiem, jestem syta.
  • mamigora

    mamigora

    3 maja 2010, 14:31

    podoba mi sie i dieta (taka nie-dieta) i twoje podejscie. Do jasnej ciasnej, może zrobię podejście, bo ważyc będe za niedługo tyle co ty teraz, ale w moim przypadku (tj wzroście) bardzo to niefajnie wyglada.

  • nonos

    nonos

    3 maja 2010, 13:42

    Hmmm... to była pierwsza w moim życiu dieta, której w miarę dokładnie przestrzegałam (jakieś 5 lat temu). Bo postanowiłam, że najwyższa pora grzecznie potrzymać się nakazów i zobaczyć czy NAPRAWDĘ diety na mnie nie działają. Cóż .... schuść, to dużo nie zchudłam - chyba z 3-4 kilo. Ale właśnie wtedy udało mi się skutecznie przeprowadzić odwyk od kawy (czyli 1-3 filiżanki a nie 2-3 litry dziennie) i odwyk od pieczywa, ziemniorów i innych przetworzonych węgli. Od tamtej pory już nie mam zapotrzebowania. Samo się jakoś utrzymało. Życzę powodzenia i żeby w Twoim przypadku założenie diety bardziej się sprawdziły:)

  • tracy261

    tracy261

    3 maja 2010, 11:47

    Na South Beach najtrudniejsze są pierwsze trzy dni. Potem już luz. ja dziś zaczynam fazę drugą. Jeśli masz ochotę to napisz mi na Priw adres mailowy, prześlę ci książkę z przepisami na posiłki z fazy pierwszej. Powodzenia. Na pewno dasz radę.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.