Cześć dziewczyny. Wiem że długo nie pisałam. Powód? Moja dieta.. a raczej jej brak.. przyszedł dzień, gdy postanowiłam odpocząć od diety. Skończyło się na długim czasie folgowania sobie. Jadłam w cały świat, zapomniałam o orbitreku. Mama pewnego dnia, zapytała się mnie, czy już się nie odchudzam i że nie chce być niemiła i żebym się nie gniewała, ale czy mam świadomość że robię sobie krzywdę i że jestem na najlepszej drodze by odzyskać kilogramy które straciłam. Dało mi to do myślenia, ale co z tego jeśli tego samego dnia wróciłam do domu z zestawem z mc donalda, paczką laysów i colą, oczywiście zjadłam je pokryjomu, jakbym popełniała jakiś grzech?
Pora się opamiętać. Dzisiaj miałam dzień diety, jutro się zważę, zobaczę ile przybyło, bo to że przybyło to wiem. Pisałyście mi że jestem waszą motywacją, że się trzymam, że tyle osiągnęłam, a tu i Was i siebie zawodzę.. no ale cóż, cyborgiem nie jestem, prawda? Żadna z nas nie jest. Tyle czasu się trzymałam, nadszedł i mój dietowy kryzys.
Przeraziło mnie to, bo widać moja przygoda z odchudzaniem będzie trwać całe życie.
Bo tracenie kilogramów potrwa chwilę- utrzymanie ich to znacznie dłuższa i cięższa praca...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Fallen.angel
13 marca 2011, 19:27Dasz rade kochana ;) Osiągnełaś już wiele więc taki "odpoczynek" nie zaszkodzi. A widać że dalszą motywacje masz ;) Trzymam kciuki:)
yoaannaa
12 marca 2011, 21:34Nie martw się - przecież nawet najlepszym zdarzają się upadki, a jak sama mówisz - nie jesteś przecież cyborgiem. Mnie też się zdarzało, że kupowałam sobie słodycze i zjadałam je jak nikt nie patrzył, dopiero jak powiedział to na głos i to jeszcze swojemu przyjacielowi, to się obudziłam - co ja najlepszego wyprawiam?! Przecież tak nie powinno być i się otrząsnęłam. Tobie też się to na pewno uda :* wierzę w Ciebie :*
Brzydzi
12 marca 2011, 09:12ja tez zawsze jem takie rzeczy po kryjomu
MajowaStokrotka
11 marca 2011, 18:28Każda z nas to na pewno przechodziła.Ja przez swoją głupotę zaprzepaściłam kilkumiesięczne zmagania.Ale najważniejsze to nie poddawać się:)
czerwonam
11 marca 2011, 18:25masz rację schudnięcie, to pikuś, utrzymanie tego stanu to wielkie wyzwanie. sama teraz się męczę. schudłam, a teraz ostro się pilnuję, by nie utyć, a to takie trudne i co gorsza będzie trwało całe życie. ale nie zniechęcaj się, wszystko da się przejść. powodzenia :)
karenknightly
11 marca 2011, 18:11Oby udało Ci się opanować - musisz być silna, trzymam kciuki i pozdrawiam!
zakochanabezpamieci
11 marca 2011, 18:10zdarza się każdemu, życie nie jest tylko dietą, a jedzenie śmieci jest po prostu przyjemne i nie ma się co oszukiwać że jest inaczej. najważniejsze w tej chwili jest to, żebyś się nie poddała całkiem. Schudłaś tyle kilogramów i to że ci kilka przybyło, - pamiętaj - to nie oznacza że przegrałaś. masz czas, tyle życia przed nami, zwycięzcą nie jesteśmy wtedy, gdy dojdziemy do celu bez żadnych potknięć, tylko wtedy gdy mimo wszelkich trudności osiągniemy go! nie mniej do siebie pretensji- i tak jesteś wyjątkowo silna, a jesteś tylko człowiekiem..
OnlyInMyDreams
11 marca 2011, 13:01Poza tym ja często myślę, że przecież tyle już schudłam, więc po prostu obżeranie się przez kilka dni po prostu mi się należy. Błędne koło. Ale w końcu się je przerwie i znowu bierze się do roboty ;)
christii
11 marca 2011, 11:13że stracić to stracić, ale utrzymać to jest problem, po prostu musi nastąpić zmiana diety już na zawsze. Oczywiście, że czasem trzeba sobie pofolgować, ale nie folgować sobie kilka dni, tylko np. jeden:):) bierz się szybko w garść i będzie dobrze, trzymam kciuki i cały czas Ci kibicuję:)))
norencjaAP
11 marca 2011, 10:30No to wracaj do diety. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy i nie przejmuj się bo każda z Nas ma takie załamania :-) Ważne, żeby wziąć się w garść i iść do przodu !!!
Krasiwa18
11 marca 2011, 10:15Cie podziwiam ... a taki krysyz czy odpoczynek od diety sie zdarza ... no nic trzymam kciuki:) Pozdraiwam
konrado.barbara
11 marca 2011, 10:07cieszę się że znowu jesteś a kryzys to ja też mam, i czekam na wiosnę
uwiezionaWciele
11 marca 2011, 09:26ja trzymam mocno kciuki za to byś się nie poddawała!
niedostepnaa
11 marca 2011, 09:26Dasz radę to zrzucić, wszystko, jednak to kosztuje trochę pracy :-) Nie martw się, tylko wracaj do diety natychmiast, bo tak jak Twoja mama powiedziała, robisz sobie krzywdę, marnujesz swoją mękę! ;-) Nie poddawaj się, tylko walcz, wierzę w Ciebie! To właśnie Ty popchnęłaś mnie do tracenia dalszych kilogramów, więc nie zmarnuj się, proszę ;-)
kamilka0011
11 marca 2011, 08:18czasem warto od dietki na kilka dni odpocząć a puźniej znów się ostro zabrać...bo po pewnym czasie człowiek się łamie;)))
Kawikaa
11 marca 2011, 07:47się i się nie daj....kazda z nas ma kryzysy mniejsze lub większe..buziaki
nataliacz
11 marca 2011, 07:24Weronika nie myśl o tym że całe życie będziesz walczyć z kilogramami bo to jest przerażające. Myśl o tym co jest tu i teraz. A kryzys zdarza się każdemu. Jeszcze nie jeden przed Tobą. Ale dasz radę bo jesteś silna:))) Co do ukrywania się z jedzeniem to doskonale Cię rozumiem. Uważaj z tym bo ja czasami już mam taką manię że jak tylko jem jakiegoś cukierka to myślę że wszyscy się na mnie patrzą i krytykują. czasami lepiej powiedzieć otwarcie że po prostu masz chwilowy kryzys.
wikasik
11 marca 2011, 03:45Spokojnie i bez paniki. Zwolnij nieco. Niekoniecznie bierz ze mnie przyklad, bo choc od 134 tez zaczynalam, to juz rok oscyluje ok. 105, do ktorych doszla w 2 lata. W krotkim czasie bardzo duzo schudlas, duzo wyrzeczen i ruchu. Rozplanuje chudniecie nieco dluzej w czasie. Swego czasu dietetyk mi radzil, ze jak wychodzi wiecej niz kilo w tygodniu, to nalezy zwiekszyc porcje. Na poczatku sie jego rad bardzo skrupulatnie trzymalam i szlo po 10kg na kwartal. Jadlam poczatkowo 1800kcal, stopniowo po 50kcal mniej do 1600kcal. Potem chcialam przyspieszyc. Teraz na ok. 1350-1400 stoje w miejscu, by chudnac wolniutko potrzebuje 1200kcal, a okazuje sie, ze dlugoterminowo to wcale nie tak prosto utrzymac taki litim kaloryczny, wiec ujam sie wciaz wokol 105... Takze spokojnie i nie spiesz sie! Powodzenia :)
JustynaBrave
11 marca 2011, 01:27załamania zdarzają się każdemu, ale trzeba się pilnować, żeby kontrolować swoje postępy lub porażki. Weź się w garść i walcz dalej ;) i co najważniejsze, zrób to dla siebie, nie dla nas!
ewa.j.79
11 marca 2011, 00:24Powodzenia i trzymaj się !!!