Jest lepiej czyli ewidentnie przeholowałam z jazdą. Co za dużo to nie zdrowo. Dziś też odpuściłam rower, chociaż tak nie do końca, bo pojechałam do fryzjera (10km). Jechałam bardzo spokojnie, zero wyczynowego kręcenia :) Normalnie ten odcinek robię w 15-16 minut, a dziś w 22, czyli jak na mnie to było bardzo wolno. Rano zafundowałam sobie 30 minut pilatesu. Trening dał mi trochę w kość, ale to przez to, że przestałam ćwiczyć regularnie. Już zapomniałam, a na pewno moje niektóre mięśnie jak świetnie po nim się czuję i jaki relaksujący ma wpływ na ciało. Jest to praktycznie jedyny rodzaj tzw. treningu dywanowego, który mi odpowiada, no może jeszcze ćwiczenia z podkładkami fit&slide (do nich też powinnam wrócić, bo ładnie rzeźbą ręce i nogi). Czas ułożyć jakiś sensowny plan treningowy, żeby był czas i na jazdę, i na ćwiczenia, i na odpoczynek.
Wczoraj wieczorem po raz pierwszy od dawna miałam napad słodyczowy. Dla własnego dobra w domu nie mam żadnych słodyczy. Musiałam jednak czymś zaspokoić ten nałogowy głód, więc zjadłam kromkę chleba z masłem, burgera wegetariańskiego, 2 suszone morele i 2 suszone śliwki i nic więcej nie dałam rady zmieścić, bo bym chyba pękła. Kalorycznie nie wypadło to najgorzej i dzisiejszy pomiar wagi był taki sam jak wczoraj. Aż się dziwię, że tylko na tym się skończyło. Myślę, że ten napad to efekt tego, że przez ostatnie dwa dni dostarczam w diecie trochę mniej kalorii niż zwykle. Jeśli dziś znowu sytuacja się powtórzy to wracam do poprzedniej dziennej liczby kalorii. Nie będę kusić losu, bo jak nałóg złapie mnie znowu w swoje szpony to długo mnie nie wypuści i wszystko pójdzie na marne. Nie po to odzyskałam jako taką równowagę, żeby pozwolić sobie na takie ryzyko.
Dzisiejsze menu :
Śniadanie : sałatka z kaszy jaglanej, pomidorów, rukoli, sera feta, sezamu i pestek słonecznika + jogurt naturalny z brzoskwinią i otrębami
Obiad : soczewica z czerwoną pastą curry z marchewką, cebulą i brokułem, pestkami dyni i orzechami nerkowca +ananas
Kolacja : sałatka z ziemniaków, czerwonej cebuli, ogórka konserwowego, pomidora i pestek słonecznika + arbuz
tara55
23 sierpnia 2018, 20:39Jaką dietę stosujesz.? Wegeteriańską.? Będziesz ja stosowała tylko przez 31 dni.? Powodzenia.:-)
tibitha
23 sierpnia 2018, 21:37Nie jem tylko mięsa i wędlin, więc to nie jest typowa dieta wegetariańska. Na początku założyłam sobie, że będę ją stosować przez sierpień, ale może ją przedłużę. Dobrze się czuję nie jedząc mięsa :)
ASIOREK71
22 sierpnia 2018, 20:27Jejku...jak ja Cię podziwiam że tyle już zrzuciłaś...i za te zdjęcia jedzeniowe..i za rower i ćwiczenia!!Szacun!!
tibitha
22 sierpnia 2018, 22:25Dziękuję bardzo :)
mirjam
22 sierpnia 2018, 10:38Super jedzonko
tibitha
22 sierpnia 2018, 12:05Dziękuję :)
iwona.szczecin
22 sierpnia 2018, 07:03Ale super kolorowe jedzonko...brawooo
tibitha
22 sierpnia 2018, 07:58Dziękuję :)
fitball
21 sierpnia 2018, 22:48ooo matko, jakie piękne posiłki, jak by mi kto taki postawił, o jak bym zjadła.... a najlepsze to, że ktoś zrobi....
tibitha
22 sierpnia 2018, 05:27Dziękuję :) Miło jest zjeść posiłki przygotowywane przez innych, ale mnie się to rzadko zdarza. Np. Kiedy pojadę do rodziców to i tak przeważnie ja gotuję, bo jak mówi moja mama nawet kawa zrobiona przeze mnie lepiej smakuje :D
_miliet
21 sierpnia 2018, 22:40Bardzo fajne jedzonko ;D A ten napad nie był wcale taki zły, oby ci tylko podkręcił metabolizm ;D Zapominamy i działamy zdrowo dalej ;D
tibitha
22 sierpnia 2018, 05:22Dziękuję :) Wiem, że nie był zły, ale martwię się, że w ogóle się pojawił.
rafal11235
21 sierpnia 2018, 21:57Zacznijmy od tego, że masz wielkie skrzydła jako Angel(a) :)
tibitha
21 sierpnia 2018, 21:59Wielkie to może one i są, ale sporo w nich piór brakuje ;)
rafal11235
21 sierpnia 2018, 21:52Ty to masz widzę powera! :)
tibitha
21 sierpnia 2018, 21:55Jak się złapie wiatr w skrzydła to się ma ogromnego powera :D