Nie tylko grubaskom jest bardzo gorąco :), ale nie każdy ma do dyspozycji kaskadę zimnej wody ;)
Dzisiaj przejechałam prawie 32 km. Wróciłam ledwie żywa, bo wybrałam najgorszą porę na aktywność.
A to dzisiejsze menu
ŚNIADANIE :
- jogurt naturalny z morelami, otrębami i pestkami dyni
OBIAD :
- ryż z kalafiora, bób i sałatka z pomidora, ogórka kiszonego i twarogu wędzonego
- lody mango (trochę się rozpuściły)
KOLACJA :
- duszona cukinia z pieczarkami i twarogiem wędzonym, surówka z marchewki, ogórka, oleju sezamowego i sezamu + borówki
Jutro wyjeżdżam na 3 dni, więc nie wiem czy będę miała czas na wpisy i robienie zdjęć jedzenia, ale na pewno będę działać dalej i oczywiście nie będę jadła mięsa. Miłej reszty weekendu :)
106days
4 sierpnia 2018, 21:42Szacun za ten rower, naprawde ;)
tibitha
4 sierpnia 2018, 21:49Rower rządzi, przynajmniej u mnie :) Żadna aktywność fizyczna nie sprawia mi takiej frajdy :)
mefisto56
4 sierpnia 2018, 21:40Życzę Ci miłego wypoczynku i wytrwałości:-) pozdrawiam
tibitha
4 sierpnia 2018, 21:47Dziękuję :)