Na chwilę znikłam, ale już jestem. Dużo pracy i takich tam różnych spraw, więc nie bardzo miałam czas, żeby coś tam skrobnąć w pamiętniku. Przeglądałam jedynie co tam u Was, chociaż nie zawsze wstawiałam komentarze. Z dietą idzie całkiem dobrze, chociaż ostatnio muszę się zmuszać do jedzenia, bo często nie jestem głodna. Staram się wykorzystać, że nie jest jeszcze tak bardzo zimno (to da się przeżyć, będzie gorzej jak zrobi się ślisko) i jeżdżę na rowerze ile tylko można.
(zdjęcia z niedzieli :)
Dzisiaj znowu wyjazd, więc pobudka o 3.00. Nie dane jest mi w tym tygodniu dobrze się wyspać :) A teraz właśnie siedzę w cieplutkim autobusie (na szczęście) na dworcu w Płocku. Pozdrowienia z trasy :D
Z tego wszystkiego zapomniałabym o najważniejszym. Tydzień temu w sobotę zaliczyłam spotkanie w realu z vitalijkową znajomą. Nie ukrywam było trochę stresu, ale, zupełnie niepotrzebnie. Bardzo fajnie spędziłam czas. Dobrze porozmawiać w cztery oczy z kimś kto ma ten sam problem co ja. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy :D Dzisiaj to by było na tyle, miłego weekendu :)
GrzesGliwice
18 listopada 2017, 09:57Gdzie to jedziesz? Dlaczego się nie chwalisz....no i która to dziewczyna z Vitalii? :) Pozdrawiam.
tibitha
19 listopada 2017, 20:40Byłam u mamy. Mieliśmy taki mały zjazd rodzinny. Mama, ja i mój brat z rodziną. Fajnie było się spotkać, ale jestem padnięta. W piątek zdążyłam przekroczyć próg, a już musiałam się brać za pieczenie sernika wiedeńskiego (obiecałam dzieciakom :) i zrobienie obiadu zupa - krem ziemniaczana z grzankami i naleśniki z konfiturą jagodową albo dżemem jabłkowym (własnej, a właściwie maminej roboty ;) Sobota również minęła na zajęciach w kuchni. Pozdrawiam Angela :)
Orzeszek1984
17 listopada 2017, 23:04Jestes niesamowta z ta 3.00 pobudka zeby pojezdzic rowerem!!ludzie nie moga uwierzyc jak moge jechac na rowerze stacjonarnym prawie 2h i to czesto. A co dopiero Twoje wstawanie o 3.00 :D pozdrawiam
tibitha
19 listopada 2017, 20:16No nie aż tak źle ze mną nie jest, żebym wstawała o 3.00 rano na rower (teraz wstaję o 6.00, 6.30 i jeżdżę trochę mniej niż latem :) Wstałam o tej godzinie, bo o 5.00 miałam autobus z dworca. 2 godziny na stacjonarnym też godne pozazdroszczenia. Ja jakoś nie mogę się przekonać do tego roweru, ale pewnie niedługo aura mnie do tego zmusi. Pozdrawiam Angela :D
Orzeszek1984
19 listopada 2017, 20:56hehe a ja myslalam że to było z powodu jazdy nocne na rowerze;D ja właśnie lubie na rowerze stacjonarnym jezdzić tylko muszę miec dobrze zajęty czas. Bo np jak moje dzieci jeszcze nie zasnely a przychodza i wymyslaja to wtedy czas sie ciagnie strasznie wolno. A jak cisza spokoj i fajne artykuly lub nauka j.niem. czy cos ciekawego w tv to wtedy przyjemnie czas leci. Tak czy inaczej no trzeba sie psychicznie nastawic na tak dluga jazde na rowerze, to fakt. pozdrawiam:)
Nina38
17 listopada 2017, 10:35pięknie dziękuję za wiadomość :-)) mam takie fazy właśnie na jedzenie... sery uwielbiam :-) kiedyś nie trawiłam ich w ogóle , już o samym zapachu nie mówiąc :-) , jest postęp bo zamiast sera żółtego na śniadanie w weekend robiłam grzanki z mozarellą i pomidorem + czosnek :-)) każda uwaga jest cenna - muszę zobaczyć jak zrobić własną granole :-)) może masz jakiś przepis fajny ?? pozdrawiam :-)))
tibitha
19 listopada 2017, 20:302 szklanki płatków owsianych, 1/2 szklanki pestek słonecznika, 1/2 szklanki pestek dyni, 1/2 szklanki orzechów (wybierz te które lubisz najbardziej), 1/2 szklanki sezamu, 3 łyżki oleju kokosowego (trzeba rozpuścić)możesz zastąpić go olejem rzepakowym (5-6 łyżek) nie polecam oliwy, bo granola będzie gorzka, 2-3 łyżki syropu klonowego (miodu). Wszystko wymieszać i rozłożyć cienką warstwę na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w 170 stopniach 20-25 minut (czasem trochę dłużej aż do zrumienienia). Po 10-15 minutach dodaj 1/2 szklanki rodzynek lub innych suszonych owoców (morele, śliwki, figi trzeba pokroić na mniejsze kawałki). Możesz też dodać wiórki kokosowe. Pamiętaj, żeby nie dodawać owoców ani wiórek przed pieczeniem, bo Ci się spalą. Jak zupełnie wystygną przełóż do słoika lub innego szczelnie zamkniętego pojemnika. 1 porcja to 4 łyżki (40g). Pozdrawiam Angela :)
fitball
17 listopada 2017, 10:09pozdrawiam, miłe spotkanie ;)
mefisto56
17 listopada 2017, 07:41Spotkania z Vitalijkami zawsze są serdeczne i udane :-)) nie musisz się stresować , bo wszystkie " jedziemy na tym samym wózku" i rozumiemy się bez słów ! Cieszę się , ,że dieta nadal sprawia Ci przyjemność i o to chodzi :-)) serdecznie Cię pozdrawiam i mocno trzymam kciuki ! Miłego weekendu :-))
tibitha
17 listopada 2017, 08:05Dieta sprawia mi przyjemność, bo nie traktuje jej jak diety tylko normalny, zdrowy sposób odżywiania :D Buziaki Angela :)
mefisto56
17 listopada 2017, 07:37Komentarz został usunięty
bialapapryka
17 listopada 2017, 07:27Podziwiam za te rowerowe trasy! :)
tibitha
17 listopada 2017, 08:08Dopóki sprawia mi to frajdę, to nawet wstawanie rano, szczególnie teraz gdy na dworze ciemno nie jest aż takie straszne :D