no to jestem. Przepraszam, że nie pisałam. Byłam obecna, chociaż czasami tylko duchem. Minął rok od mojej walki z otyłością. Były sukcesy i porażki. Ostatnie 3 miesiące nie były najlepsze i jest mi przykro, że sama wpuściłam się w przysłowiowe maliny. Częste infekcje, zaburzenia snu, brak systematyczności w odżywianiu, a przede wszystkim zmniejszenie aktywności fizycznej wpłynęły na moją porażkę. Efektem tego jest wzrost wagi (wagi na pasku na razie nie zmieniam, daje sobie czas do końca miesiąca, będę miała dodatkową motywację). Powoli doprowadzam się do stanu poprzedniego. Nie chcę ponieść tym razem klęski. Jest ciężko, nawet chyba ciężej niż rok temu kiedy zaczynałam. Muszę przestać wizualizować siebie jako osobę szczuplejszą, którą tak naprawdę nigdy nie byłam, bo to tylko wygląd zewnętrzny, a w środku nadal jestem tą samą Angelą.
Sezon rowerowy uroczyście otwarty. 3 miesięczna przerwa w intensywnych i regularnych przejażdżkach spowodowała, że nie mogłam od razu rzucić się na głęboką wodę, więc wczoraj zaczęłam skromnie od 11 km. Dzisiaj niestety musiałam zrezygnować z jazdy, bo w pracy miałam szkolenie, więc musiałam się dobrze wyspać. Mam nadzieję, że jutro pogoda dopisze i uda mi się trochę popedałować.
Miło znowu wrócić i mieć świadomość, że nie jestem sama ze swoim problemem :D
roweLova
4 marca 2017, 18:14Zima jest do dupy
123czarnula
4 marca 2017, 00:28Nie wazne ile razy czlowiek upada, wazne, ze sie podnosi i walczy dalej. "Przepropsilas sie" z rowerem, dopilnujesz troche diety i bedzie dobrze. Ja takze gonie pasek ;) Pozdrawiam cieplutko :)
tibitha
4 marca 2017, 08:41Ja nie pogniewałam się z rowerem, nie jeździłam, bo często byłam przeziębiona i pogoda nie sprzyjała rowerowym przejażdżkom. Najbardziej ze wszystkich aktywności na świecie lubię właśnie rower, a inne mniej. Dzięki za wsparcie. Mam nadzieję, że dogonimy nasze paski. Buziaki :)
Orzeszek1984
3 marca 2017, 22:19Dobrze ze szczerze sobie wszystko przeanalizowalas i na pewno wiosna pomoże Ci zawalczyc o swój cel☺ zima była ciężka dla naszej psychiki wiec ciesze sie ze juz sie kończy. Pozdrowienia ☺
tibitha
3 marca 2017, 22:27Dziękuję mam nadzieję, że Twoje słowa okażą się prorocze :)
MagiaMagia
3 marca 2017, 18:48wyrzuc te kleski, porazki i slowa o obwinianiu sie. probowalas i nie wyszlo: nauczylas sie o sobie tego i owego i idziemy dalej na kolejne eksperymenty az znajdziemy droge, ktora dziala. zycze wytrwalosci w poszukiwaniach. te upadki i powstawanie to gimnastyka charakteru. tez dobra!
tibitha
3 marca 2017, 20:04Drogę znalazłam rok temu, ale przez ostatnie 3 miesiące nie trzymałam się obranego kursu z wielu różnych powodów i teraz podnoszę tego skutki. Dzięki za wsparcie :)
Naturalna! (Redaktor)
3 marca 2017, 17:17Przeczytaj u mnie wpis "a gdyby tak zamiast diety...." może troszkę Ci pomoże :) pozdrawiam i fajnie, że wrocilas tu
tibitha
3 marca 2017, 18:25Wpis przeczytałam i zgadzam się z tobą. Moja dieta, a właściwie odżywianie polega na tych samych założeniach co u Ciebie i dopóki je stosowałam było bardzo dobrze. Wszystko się posypało, kiedy zaczęłam łapać przeziębienia praktycznie jedno po drugim. Źródłem problemu okazał się syrop, który przyjmowałam na kaszel. Jego skład, a przede wszystkim słodki smak spowodowały, że sięgnęłam po słodycze w takich ilościach, że szkoda gadać. Miałam i mam problem ze słodyczami, ale myślałam, że udało mi się nad tym zapanować, a tu taka niemiła niespodzianka. Mam nadzieję, że zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna zapewnią, że poradzę sobie z tym problemem. Pozdrawiam Angela :)