W sobotę rano jak zaplanowałam pojechałam do Pruszkowa. Trasę 36 km zrobiłam w prawie 3 godziny. Trochę dłużej jechałam niż zwykle, bo zabłądziłam w Ursusie. GPS wprowadził mnie w błąd i musiałam poszukać innej drogi. Wracałam wczoraj, ale inną trasą i zrobiłam 42 km w 2 godziny i 40 minut. Jechało się ciężej, bo prawie cały czas pod wiatr. Ogólnie cieszę się, że wybrałam się rowerem i na pewno powtórzę jeszcze nie raz taki wypad. Trasę mam już opanowaną, więc będę jechać bez zbyt częstego sprawdzania mapy.
Wizyta bardzo się udała i jak zwykle świetnie się bawiłam. Z dzieciakami zrobiłam wielką blachę sernika, z którego w niedzielę popołudniu nie został nawet okruszek. George powiedział - pyszne było i ja też tak myślę. Wieczorem pojechałyśmy z bratową i jej koleżankami do kina. Film super, dawno się tak nie śmiałam na komedii. Wogóle to cała sala się śmiała. Moim zdaniem najlepsza z wszystkich części. Szczerze polecam, nawet jak ktoś nie bardzo lubi takiego rodzaju filmów.
NaMolik
19 września 2016, 19:51Jesteś mega. Fajnie ze weekend udany bo szczęście to to co powinniśmy czerpać garściami.
tibitha
19 września 2016, 21:10Dziękuję bardzo za ciepłe słowa :D
Vitalia713
19 września 2016, 10:02O do Pruszkowa to pewnie przez moj Piastów jechałaś ? Pozdrawiam
tibitha
19 września 2016, 13:30Pewnie, że tak. Bardzo miło się jechało przez Twoje miasto :D Pozdrawiam Angela
roweLova
19 września 2016, 08:39Fajna taka wycieczka. Wzorowe połączenia przyjemnego z pożytecznym. Też się wybieram na ten film więc cieszę się z dobrej recenzji.
tibitha
19 września 2016, 09:47Miłego seansu:D
sobotka35
19 września 2016, 07:11Cieszę się, że tak Ci się pięknie udał weekend:) Ja też się wybierałam do kina, ale ostatecznie inaczej spędziliśmy czas.Udanego tygodnia:)
tibitha
19 września 2016, 09:46Dziękuję i Tobie też życzę miłego tygodnia :D