Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień czwarty - jest już dobrze.
12 września 2013
Wczorajszego wieczoru nie mogę zaliczyć do udanych, gdyż nie udało mi się wytrzymać w swoich postanowieniach. Tak mnie to zdołowało, że poszłam spać o dziewiątej. Na szczęście rano obudziłam się wypoczęta i gotowa do dalszych zmagań. Cały dzień starałam się przestrzegać diety, chociaż były momenty kiedy stałam przed otwartą lodówką i chciałam na coś się skusić. Na szczęście przychodziło opamiętanie i udało się zapanować nad obżarstwem. Nie myślcie sobie, że jestem taka silna, bo np. jutro może się okazać, że jednak nie wytrzymałam tego reżimu jaki sobie narzuciłam. Moja wola jest słabiutka, bo gdyby było inaczej czy dobrnęłabym do prawie 150 kg.
A teraz trochę humoru. Dziś byłam tak przejęta pilnowaniem samej siebie, że przypaliłam zupę na obiad. Było trochę dymu, a swąd przypalenizny przez jakiś czas unosił się w domu. Na szczęście ucierpiała tylko moja duma no i garnek. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
ellysa
13 września 2013, 11:20haha,dobre,mi jeszcze nie udalo sie nigdy zupy przypalic,ale wszystko przede mna,pozdrawiam:-))
Martyna30
12 września 2013, 19:51masz rację, nie wszystko naraz. Powoli osiągniemy cel. Pozdrawiam