Weekend!
I już prawie po weekendzie :P Wczoraj u znajomych grzecznie wypiłam jedną kawę a potem samą wodę, ale oprócz dietetycznej sałatki zjadłam porcję canelloni (?), bo w sumie nie chciało mi się produkować z odmawianiem. Dodam, że niespecjalnie miałam wyrzuty sumienia, bo rano w sobotę jakoś mnie podkusiło, żeby jeszcze raz się zważyć i zweryfikować, czy waga dobrze pokazuje i (!!!) było jeszcze 1 kg mniej niż w piątek. W sumie zaczyna mnie to bardziej niepokoić niż cieszyć, mam nadzieję, że to po prostu schodzi woda, która stała w organizmie przez nadmiar spożywanej soli. Wagę sprawdziłam jeszcze najbardziej pewnym sposobem z możliwych, kazałam mojemu lubemu na nią wejść (waga piórkowa) i ważył więcej niż zwykle.
Teraz wybieramy się na urodziny do mojej cioci i zapowiada się ostro, więc nie obiecuję ani sobie ani Wam, że nie będę jadła. Kolacyjkę uformuję z najbardziej poprawnych dietetycznie produktów, ale 1 ciastko zapewne wyląduje w moim grzesznym żołądku.
Poza tymi dwoma imprezami trzymam się rozpiski diety, więc myślę, że to bardzo wszystkiego nie zaburzy a przyszły tydzień ciągle w biegu wyrówna wszystko. Zakupy na całe szczęście już zrobiłam na cały tydzień, więc powinno się obejść bez niespodzianek :)
Miłej niedzieli :)
am3ba
3 lutego 2015, 10:52i jaj po cioci?:)
thewonder
3 lutego 2015, 21:45Poszalała i na drugi dzień swoje przebolała :P
am3ba
3 lutego 2015, 22:08:) No to teraz wracamy na tory i jedziemy dalej:)
Estysia
1 lutego 2015, 15:53Fajnie piszesz. No to trzymam kciuki! No i gratuluję pierwszego spadku. A pewnie, nie ma też co dać się zwariować z tym odchudzaniem. Byle ogólnie trzymać kurs!
thewonder
1 lutego 2015, 21:02Dzięki :) Ważne, żeby udało się wytrwać w dobrym odżywianiu jak najdłużej, najlepiej na stałe, zamiast po tygodniu-dwóch rygoru przerwać całkowicie dietę