Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
27 dzień orbitrek


Witajcie. Jestem już śpiąca, bo nie poszłam na drzemkę po południu. Po obiedzie, gdy ogarnęła mnie błoga senność, przez chwilę zastanawiałam się czy naprawdę aż tak chce mi się spać. No i stwierdziłam, że jednak nie. Więc w ramach walki z drzemkami przesiedziałam godzinę i potem wskoczyłam na orbitreka. Mocy dużej nie miałam, może dlatego że ćwiczę codziennie. Ale dobre i te 200 kalorii.

Wczorajsze surowe warzywa na kolację nie dawały mi w nocy spać... Budziłam się co chwila i jeździło mi po jelitach. Organizm nieprzyzwyczajony. Dzisiaj do sałatki dałam mniej tych warzyw i na razie nic się nie dzieje.

Kolację musiałam zjeść wcześniej niż zwykle, bo dopadł mnie głód i niewyraźne widzenie już około 19. Normalnie jadłam tak w okolicach 20-21, bo po drzemce zawsze jakoś ten obiad się dłużej trawił. No ale to dobrze że zjadłam wcześniej. Oglądałam jakiś film o odchudzaniu wczoraj i tam jakaś babka mówiła, że pora posiłków ma znaczenie bo zrobili jakieś badania, jedni jedli o 18, inni o 21 i wyszło na to, że druga grupa była bardziej narażona na otyłość i cukrzycę. Ech. To wiele by wyjaśniało... Zawsze wolałam jeść później i przyznam się, że w zeszłym roku moja dieta z liczeniem kalorii wyglądała tak, że do obiadu zjadałam 700-800 kalorii, a na kolację 1000-1100... Może dlatego schudłam tylko 10 kg w pół roku. Przeraziłam się tą chronobiologią. Jeszcze o drzemkach czytałam, że takie długie jak ja robię, czyli 2 h, to spowalniają metabolizm. I jeszcze że powinno się chodzić spać najpóźniej o 22.30 bo inaczej będą szalały hormony głodu następnego dnia. Ostatnio położyłam się o tej porze... w gimnazjum? Albo może jak byłam chora. No mam rozjechany rytm dobowy, spanie w dzień, potem kładzenie się 1-2 w nocy... aaaah. Trzeba to zmienić.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.