Witajcie.
Dzisiaj znowu okropnie się czułam, tak jak w niedzielę. Wstałam smutna i rano płakałam. To chyba przez za dużo ćwiczeń wczoraj. Jeszcze obolała jakaś jestem.
W ciągu dnia poszłam na drzemkę, ale nie mogłam zasnąć. Leżałam przez 50 minut. Mimo wszystko nie żałuję, bo czułam się osłabiona i było mi strasznie zimno. Przynajmniej się rozgrzałam.
Trening na orbitreku dzisiaj spokojniejszy i bez używania rąk, bo podejrzewam że ból pleców może być od tego. Rok temu jak chodziłam na orbitreku dostałam zapalenia żeber. Nie chcę przesadzać.
Jadłam dziś:
owsiankę,
bułkę z masłem orzechowym i jabłko,
pierogi z kapustą i kołduny z barszczem czerwonym,
sałatkę z kurczakiem, pekińską i pomidorkami, prażynki krewetkowe.
Dzisiaj kalorie liczone trochę na oko. Jakieś 1700 kcal. Po obiedzie czułam się bardziej najedzona niż zwykle. Brakowało mi takiego jedzenia. Uwielbiam pierogi! Barszcz za to był dla mnie za słodki. Chyba zmienił mi się próg tolerancji na cukier. To dobrze.