Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Później

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1471
Komentarzy: 24
Założony: 30 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 18 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
terazalbonigdyyy

kobieta, 36 lat, Warszawa

162 cm, 79.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

W piątek na wadze 79,8 czyli spadeczek o 2,70 kg. Cudownieeeee... Wreszcie siódemeczka z przodu, a nie ta znienawidzona ósemka. Oby tak dalej.  

Weekend minął pod względem jedzeniowym bardzo dobrze - nie było grzeszków. Pod względem aktywności - narazie tylko długie spacery z wózkiem, a wczoraj z siostrą po galeriach, ale aplikacja krokomierza wyliczyła, że przeszłyśmy prawie 3 km, więc całkiem nieźle jak na taki sport "przy okazji" :)

Coraz bardziej mi się chcę. Takie pierwsze małe spadki dają kopa do dalszego działania. Nie na próżno natura tak to wymyśliła, że na początku waga spada najszybciej. To wszystko po to, żeby nam się bardziej chciało... :)

Udanego tygodnia wszystkim życzę, a sobie jeszcze więcej motywacji. 

Trzymajcie się kochane!!!

13 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Witam po dłuuuuugiej przerwie. Przez ten czas bardzo wiele się zmieniło w moim życiu. Przede wszystkim zostałam szczęśliwą mamuśką, której z ciąży nie zostało ani jednego kilograma, jednak zwisający brzuszek i kilkadziesiąt rozstępów :/ Kilogramów niestety już przed ciążą było dużo za dużo więc wracam na drogę do pięknej sylwetki i lepszego samopoczucia. Mój skarbek ma już pół roku. Od porodu próbowałam już wziąć się za siebie, jednak zawsze z marnym skutkiem. Teraz wiem, że nadszedł ten moment!!!

Mam tę moc:)) Mam tę moc :)

Juz kilka dni się trzymam i mały spadeczek na wadze jest, ale pasek zmienię jak się ustabilizuje. Ważyć się będę zawsze w piątki przed weekendem, bo jak wiadomo weekendy najgorsze (chociaż tym razem nie zamierzam grzeszyć nawet w weekend).

Trzymam kciuki za was wszystkie razem i każdą z osobna:) Damy radę, bo kto jak nie my:)

10 września 2013 , Komentarze (2)



Były grzeszki i to spore, ale już już wracam na dobrą drogę:)

Między innymi po to założyłam ten pamiętnik, żeby w razie kryzysu ogarnąć się, przypomnieć sobie, że tu pisze i żeby się tak łatwo nie poddać. Bo co bym miała tu napisać - że się poddałam, że już koniec, bo się nażarłam? O nie!!!! Było, minęło, czasu nie cofnę, trzymam się dalej i walczę o siebie!!! Na wagę narazie nie staję. Pod koniec tygodnia się zważę i dam znać jak wygląda sytuacja.

Mam zamiar dodać w końcu jakieś ćwiczenia do mojej dietki, bo raczej na samym ograniczeniu jedzenia daleko nie zajdę. Co polecacie?? czytałam troszkę forum, ale nie wiem od czego zacząć. Mel B może?
Pozdrawiam cieplutko i miłego tygodnia życzę:)

4 września 2013 , Komentarze (7)

Mega zadowolona, bo na wadze -3,9 od początku odchudzanka:))) JUPI!!!!!

Ogólnie jedzeniowo ok, chociaż były małe grzeszki - kanapki z białego chleba w niedzielę na grzybkach no i potem grzyby ze śmietaną, więc troche kalorycznie, ale trudno, nie ma co się przejmować małą wpadką tylko trzymać się dalej. A poza tym było dużo ruchu, bo trochę pobłądziliśmy i nadrobiliśmy kilometrów, hehe:) Ale grzybów prawdziwy wysyp - jeśli ktoś lubi zbierać i spacerować po lesie to naprawdę polecam. Ja uwielbiam, dla mnie to taka relaksująca odskocznia od codzienności, bo nie myślę o niczym innym tylko "chcę grzyba, chcę grzyba":)



Wczoraj miałam jelitówkę, więc taki spadek również ze względu na nią. Tragiczne samopoczucie i non stop wizyty w toalecie, ale na szczęście dziś już lepiej.

Pozdrawiam:))

30 sierpnia 2013 , Komentarze (9)

Witam!
Pierwszy wpis zawsze najtrudniejszy... Wiem, bo jestem tu już od dobrych kilku lat.
Osiągnęłam sukces jakieś 4 lata temu. Z wagi 82 kg zeszłam do 58. Zajęło mi to około 5 miesięcy - za szybko? za gwałtownie? Być może, jednak wtedy, gdy widziałam jak kilogramy lecą i jest mnie coraz mniej czułam się cudownieeeee. A po zrzuceniu zbędnego obciążenia wiedziałam, że mogę wszystko, że mogę góry przenosić, że świat stoi przede mną otworem i ze wszystkim sobie już poradzę, bo poradziłam sobie z potworem drzemiącym we mnie:)
Jednak nie potrafiłam utrzymać wagi i w przeciągu kilku lat wszystko wróciło:/


Na szczęście opamiętałam się - poprzestawiało mi się w głowie, kiedy weszłam na wagę i co tam zobaczyłam? - że zaledwie 0,10 kg dzieli mnie do największej wagi, jaką w życiu osiągnęłam, a czułam się wtedy jak potwór. Postanowiłam zatrzymać tą niekończącą się karuzelę wzlotów i upadków i wziąć się za siebie ostatni raz - nie spieszy mi się - chcę powoli, trwale i już na zawsze schudnąć do mojej wymarzonej wagi i utrzymać ją do końca życia.

Jestem na dobrej drodze, trzymam się już od poniedziałku 19.08.2013r. czyli jakby nie było jest to mój 12 dzień bez podjadania, bez białego chleba, bez napojów gazowanych i bez słodyczy - czyli najgorszych wrogów w walce o idealną sylwetkę.
A... i widzę pierwsze efekty -2,40 kg przez niecałe 2 tygodnie, więc chyba zdrowo - nie za szybko i nie za wolno - i niech tak pozostanie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to początek, dlatego tak szybko spadły te pierwsze kilogramy, jednak w razie zastoju nie zamierzam się poddawać.

A Vitalia? Kiedyś mi pomogła, więc może i tym razem:) Hehe, nawet nie może tylko napewno:)) Bo jesteście niezastąpione w motywowaniu do walki o siebie:))
Pozdrawiam  i ściskam każdą z piszących tu wspaniałych kobietek:)
Bo wszystkie jesteśmy wyjątkowe:)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.