Wczorajszy dzień zaliczam tylko na 4, bo mimo, że z dietą i jej trzymaniem nie mam już problemu, bo nie ciągnie mnie do słodyczy ani do podjadania, tak z ruchem było źle. Dostałam okres, w sumie zupełnie niespodziewanie, bo zawsze dostaję tydzień później niż poprzedni okres, a tym razem dostałam 2 dni wcześniej niż poprzedni, więc byłam w szoku, gdy siedziałam w pracy bez żadnych zabezpieczeń, a tu nagle pojawił się on. No ale cieszę się, że jest. Niestety wczoraj czułam się strasznie wypompowana z energii. Z bólami nie mam problemów, bo może trafiają mi się raz na ruski rok, ale zawsze w te dni czuję się jak cień człowieka. Plany ćwiczeń były, dres ubrany był, nawet udało mi się poćwiczyć z 15 minut, ale szybko poddałam się dlatego uznaję ten dzień za klapę. Dziś będzie lepiej. Postanowiłam sobie, że skoro to ostatnie 2 tygodnie w domu, gdzie mogę porządnie przyłożyć się do ćwiczeń i skakać po pokoju bez późniejszego krzywego wzroku współlokatorów to postaram się bardziej niż poprzednio.
Przez te 2 tygodnie zwiększam ilość ćwiczeń na brzuch. Nie będą to już same ćwiczenia z płytą, ale też robię sumiennie Mel B i wracam do A6W (tak, tak, poprzednio po 10 dniach przerwałam, ze względu na opuszczenie paru dni i brak chęci do powrotu). Mój brzuch już wygląda znacznie lepiej niż na początku, znikła opuchlizna, więc wydaje mi się, że mogę porządnie zacząć pracować nad mięśniami.
Od września zmuszam się do Ewki Chodakowskiej i rzeźbię z nią ciało. Wrzesień mam zupełnie wolny i już teraz zastanawiam się co będę robić przez ten czas. Myślę, czy nie kupić sobie miesięcznego karnetu na siłownię, bo to zawsze troszkę bardziej motywuje do pracy, ale zobaczę jak będę stać z funduszami. Niestety czeka mnie teraz parotysięczny wydatek, bo chcę założyć sobie aparat na zęby, więc każdy grosz się liczy, a niestety wszystko muszę wyłożyć z własnych pieniędzy.Zobaczę jak to będzie.
A tymczasem uciekam szykować się do pracy. Miłego dnia dziewczyny.