Takie ciałko to moje marzenie. Zawsze gdy ćwiczę i stoję przed tzw. 'ścianą', gdzie mówię sobie, że już więcej nie dam rady, że jestem za bardzo zmęczona, to wtedy od razu próbuję wyobrazić sobie siebie za te 8-10kg i od razu wraca energia i motywacja. Już nie mogę się doczekać, zwłaszcza, że codziennie spoglądam na zdjęcie, gdzie byłam szczupła. I to nie było aż tak dawno. Zaledwie 3 lata temu. Teraz przyznam, że chyba wtedy byłam nawet trochę za szczupła, chociaż to był okres, gdzie patrzyłam z perspektywy, że im szczuplej tym lepiej. W ciągu tych 3 lat wiele się zmieniło, a zwłaszcza moje podejście do sylwetki. Teraz kobieco znaczy pięknie. Już nie chcę być wieszakiem, chcę być tylko jędrna i pozbawiona latającej na każdą stronę galaretki. Uwielbiam pełne biodra u kobiet i marzę o tym aby wyglądać jak Beyonce.
Niestety u mnie z jej krągłościami i wagą wyglądałabym na nie zadbaną, bo może i biodra i piersi byłyby pełniejsze, ale jednocześnie znając moje skłonności do cellulitu i brzydko odkładającego się tłuszczyku na brzuchu i boczkach nie wyglądałoby to dobrze. Dlatego raczej mam predyspozycje do pierwszej sylwetki, którą też nie pogardzę.
Jeśli chodzi o wiadomości z frontu, to zgłaszam, że dzisiejsza bitwa z tłuszczem zaliczona. 40 minut wbiegania na step, 20 minut wypalania tłuszczu z płytą, 15 minut na płaski brzuch również z płytką.
Niestety z tych smutniejszych wiadomości to raczej taka, że chyba czarno widzę
mój plan idealnego wpasowania się w moje motywacyjne spodnie. Za 3 dni impreza
i tak codziennie sprawdzam jak układają mi się na dupce i jeszcze nie jest
idealnie. Nie sposób wcisnąć się w mniejsze spodnie(chociaż to też sukces), bo chodzi jeszcze o to aby
wyglądać w nich perfekcyjnie. Chyba z moim celem poczekam do następnego
tygodnia i już jestem w 100% pewna, że wtedy będzie pięknie. Chociaż przyznam
szczerze, że szykuje się dość imprezowy weekend i to w dodatku całe 3 dni, więc
mam nadzieję, że nie nabroję za dużo z alkoholem, bo stronić od niego na pewno
nie będę, a z drugiej strony nie po to przelewam tyle potu każdego dnia, aby
zniszczyć to co małymi kroczkami przybliża mnie do szczęścia.
Teraz zamiennie czas na dobrą wiadomość - moja skóra zaczyna wyglądać pięknie. Ładnie napina się i już nie mam wrażenia, że to skóra kobiety po 40. I czuję się lżejsza i piękniejsza.
Kolejna zła wiadomość - jem otręby, rzeczy z błonnikiem, owoce, warzywa, suszone śliwki itd. a niestety z chodzeniem do kibelka coś ciężko. Nigdy nie miałam z tym problemu i mam nadzieję, że się to szybko zmieni, bo w innym wypadku nawet nie wchodzę w weekend na wagę, bo pewnie doznam szoku.
Na dziś to chyba tyle :) Czas poczytać co u Was słychać:)
Karmelkowaaa
14 sierpnia 2013, 09:13Nie skalpel nie.. skalpela akurat nie lubie, jak widac na zdj jestem mega spocona wiec tylko KILLER i TURBO, ale teraz kupilam jej ksiazke i robie te treningi 30 minutowe na 30 dni i to glownie dalo taki efekt
tobecomeabitch
14 sierpnia 2013, 08:59mi się mimo wszystko figura Beyonce nie poodoba :) wolę właśnie szczupłość :P
Karmelkowaaa
14 sierpnia 2013, 01:02co cwicze? no ewunie :)
mentalna_kanadyjka
14 sierpnia 2013, 00:43polecam dodawanie 3 łyżeczek siemienia lnianego mielonego do jogurtu, albo czegokolwiek, co jesz w ciągu dnia ;) mi pomaga bardziej niż otręby, czy śliwki ;) /// jestem przedstawicielką handlową bociana, tego od pożyczek :P nie mam prawka, więc dojeżdżam rowerem :))) ot tajemnica :P
sdorota2007
13 sierpnia 2013, 23:48Brawo za aktywność :) u mnie problem zaparć też ciągle się przewija i aktualnie włączyłam do diety siemię lniane. Może pomoże. Powodzenia w walce z kilogramami :)
Muminka00
13 sierpnia 2013, 23:35Oj..ja też miałam z tym problem... i też żarłam tylko błonnik...suszone śliwki i morele... do tego sporo wody i herbaty na trawienie.... i w sumie od herbatek jakoś mi zeszło...spróbuj... może i Tobie coś zdziała