Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek


Hi !

Weszłam rano na wagę...66 kg utrzymane ! A już myślałam, że będzie tragedia. Moja chwila prawdy jeszcze przede mną...wizyta u dietetyczki 17 lipca. Do tego czasu muszę pozbyć się 6 z tyłu .

08.07.2013

I - 2 kromki chleba "natura" z 2 plasterkami sera żółtego, pomidor malinowy, kawa

II - 400 ml kefiru 1,5 %, mała brzoskwinia

lunch - surówka z gotowanego brokuła (kilka różyczek ), pomidora, 2 cienkich pasków sera typu greckiego (turek islos), 2 łyzeczki oleju z suszonymi pomidorami, bazylią i czosnkiem

obiadokolacja - 3 łyżki kaszy gryczanej, gulasz z podrobów + warzywa (marchew, pietruszka, seler, por, pieczarki) zabielany jogurtem, surówka

przekąska - surówka z sałaty lodowej z vinegretem

Wracam do total fitness Ewki

Wczoraj rower. Pojechaliśmy po meczu z małżonkiem na objazd osiedla : od nas, szarych szeregów, koło castoramy w dół i pod górę koło szpitala...od strony wyszyńskiego. Kto z Gorzowa to wie....kiedy tak podjeżdżałam i wydawało mi się, że zdechnę - przypominałam sobie wszystkie teksty Ewki Chodakowskiej jako motywację. Dałam radę ! Dawno nie bujałam się na rowerze i kondycja mi siadła. Ta górka nie wygląda źle, ot taki lajcik a jednak...daje w doopę. Zaliczone 7.5 km.

Idealny dzień bezsłodyczowy. Prawie bezsłodyczowy. Do podziału była mała milka z nadzieniem> Wyszło po 5 kostek na łebka - na cały dzień ! Matko ! Już nie pamiętam kiedy tak było!! Chodziliśmy jak na odwyku ! Zamiast słodyczy - czereśnie, brzoskwinie, w rozsądnej ilości. No i czereśnie moczyły się w wodzie z octem....robaki. Wolę wiśnie.

Ten tydzień zamierzam spędzić aktywnie, bez wymówek, bez lenia...mam nadzieję, że się uda . Wracam do Ewki, wieczorem rower...nie ma, że boli.

Tatuaż się złuszczył, trzeba będzie to i owo poprawić...na razie jestem w fazie, że tło mnie denerwuje - jakby na siniaku robione, to na pewno do korekty, kontur w niektórych miejscach i wypełnienie. Nie, nie żałuję, że mam ptaka ale tych róż nie mogę też odżałować. I chyba jednak wolę tatuaże czarno-szare....Wiedziałam, że tak będzie...Że jak zrobię jedno, to będę kręcić nosem....ze trzeba było bardziej popracować...że kaszana wyszła....Trzeba przeżyć ta fazę.... zawsze tak mam i to jest wkurzająca cecha (nawet mnie) mojego charakteru....wieczne kręcenie nosem !

Załamana jestem postępami mego dziecięcia w rehabilitacji kolana....ona zresztą też jest załamana...jak na razie zgina nogę na maszynie do 21 stopni...za tydzień ma przejść na 60 stopni...a ja widzę, że bez maszyny nie jest w stanie zgiąć kolana...zakres może 5 stopni. O podniesieniu nogi w wyproście w ogóle nie ma mowy...Ja wiem...miała w sumie 2 dni rehabilitacji....zmuszamy ja do częstych ćwiczeń w domu....Jednak ma wrażenie, że jej to zwisa, że nie rozumie jak poważna jest ta sytuacja, że może być kaleką do końca życia....ćwiczyć, ćwiczyć...boszzzz jestem jak gestapowiec....rzygać mi się chce !

Stal. Jechali w Gnieźnie...wymęczyli remis i bonusa. To i tak więcej niż zakładali. Legendy chodziły po mieście, że ma być wzmocnienie w postaci Jasona C.. Nie powiem,  przez chwilę też to łyknęłam...tym bardziej, że jego bus widziano w gorzowie....a zmora zapowiadała wzmocnienia, zmiany i cuda na kiju....legenda jak legenda...okazało się, że połamaniec Nermark wrócił do składu....przywiózł 4 punkty....mój mąż twierdzi,że w zeszłym sezonie był dobry, ja tego człowieka nie pamiętam ni w ząb, jak przypomnę sobie jak wchodził w drugi łuk na Jancarzu ( i gleba) to ....qrdę no nie lubię gościa...dla mnie to on mierny jest. Gapa dno, na ryby....Bartek - dobrze, Iversen - nareszcie wraca, Kasper - ok, Hlib - była walka, stara się, Cyfer...no cóż...... Następny meczyk 21 lipca z Unią Tarnów. Trzeba być. Młoda jak będzie nogę zginać to też pójdzie....

Wracam do pracy....zdołowana jestem..jak zwykle niewyspana...ja to się chyba nawet w urnie nie wyśpię . Urlopu pragnę...nierealne....




  • reiven

    reiven

    9 lipca 2013, 09:16

    80% sukcesu to dieta :) dasz rade!

  • SYLWIULA.sylwia

    SYLWIULA.sylwia

    8 lipca 2013, 11:33

    Solidna dieta dobrze ustawiona to i waga utrzymana. Powiem Ci, że podziwiam Cie za wytrwałośc. Ja to taki słomiany zapał mam niby trzymam diete a podjadam przy tym i waga jak hustawka. Ja tez potrzebuje urlopu...Cięzko mi tu siedziec jak taka pogoda. Miłego dnia:))

  • barbra1976

    barbra1976

    8 lipca 2013, 09:48

    no jasne, ale podjazd jest podjazd. poza tym ja na szczyty nie wjezdzam tylko wlaze:)

  • barbra1976

    barbra1976

    8 lipca 2013, 09:45

    gorki zawsze daja w dupe. ale trening czyni mistrza, w tym roku duzo latwiej podjezdzam i podchodze w gorach. bedziemy mistrzami;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.