Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
20130307


Smutny to dzień...znów góry pokazały swą potęgę.
Mimo wszystko....to taka piękna śmierć....zginąć robiąc to, co się kocha nad życie....a stamtąd jest przecież tak blisko do nieba....
Tyle o rzeczach ostatecznych...

Wczoraj nie ćwiczyłam i dziś mam tego efekty...ledwo zwlekłam się z łóżka !! Znów boli każdy mięsień, każdy staw, każda kosteczka...masakra o co tu chodzi?!

Tak, zdecydowałam się na miętowe conversy. Ramoneska jeszcze poczeka...moja stara jeszcze może do lata pociągnąć. Niestety dwóch rzeczy kupić nie mogę, a jeszcze potrzebuję nowych jeansów....no i jakieś płaskie baleriny by się przydały... Zarabiać tak z 5tkę na rękę...marzenie !!!

Zastanawiam się jeszcze nad dietetyczką....czy jest mi potrzebna czy może gdybym tak się sama ogarnęła i zawzięła (a przede wszystkim w końcu się zdecydowała czego chcę) to dałabym radę. czy jednak ten bat nad łbem jest mi niezbędny ? No ale to jeśli już to dopiero w kwietniu. Teraz mój portfel i bez tego kwiczy.
Jadłospisik na dziś :
I - owsianka z rodzynkami i pieczonym jabłkiem, kawa
II - jogurt naturalny, paczka (mała) belvitek
lunch - kanapka z grahama z serem, sałatą i szynką, sałatka z pstrągiem
obiad - zupa ziemniaczano-porowa (uwielbiam) zabielona łyżką jogurtu greckiego
przekąska - kawa, jogurt naturalny
kolacja - jajko, pomidory, 2 łychy twarożku ze szczypiorkiem.

Ruch - duety : część I i II.

Ufarbowałam swoje sprane z mroźnego kakao kudły (zobaczyłam fotki z Karpacza i na nich miałam rude??? kudły) na kolor słoneczny złoty brąz, bo chciałam takiej złotej poświaty...Zamiast tego mam jaśniejsze odrosty i poświatę miedziano-czerwoną. Nie znoszę wszelkich rudości na kudłach i już tylko patrzę, żeby rzucić jakiś ciemny brąz. Sama nie wiem co mnie jeszcze powstrzymuje, bo przecież nie świadomość wypadających włosów....zresztą znów tęsknię do jasnych, nie blond, ale jaśniejszych niż obecne. Wieczna paranoja. Tak źle i tak niedobrze.

Jakoś nie mogę się doczekać końca pracy....marzę o wyjściu, powrocie do domu, kubku kawy z mlekiem....a tymczasem, praca, zakupy, ćwiczenia i dopiero wieczorem....wieczorem książka....właśnie dotarły zamówione : "Uczta dla wron. Cienie śmierci" Martina (to tak na fali "Gry o tron", idę za ciosem) i " Terror" Simmonsa - 600stronnicowe opasłe tomisko...zapomniałam, że w domu leży jego Endymion, no i musiałabym Olimp przeczytać jako kontynuację Ilionu....tylko nigdzie go kupić nie można, w bibliotekach gorzowskich też nie ma...w księgarniach internetowych też nie...chyba skuszę się na all - odżałuję te 60 zeta (za tom I)...Jest tyle książek do przeczytania....i jeszcze "Ucieczka na szczyt" leży ...ale to moja relikwia, moja biblia...czytam po jednej kartce, jednym urywku...celebruję....oglądam zdjęcia....

Wreszcie też znalazłam swoją kawę. Jako, że nie lubię kawy z fusami, pijam rozpuszczalną...i byłam wierna kronung gold....do czasu....testowałam ostatnio mnóstwo kaw, wszystkie mi były syfiaste, kwaśne...aż wczoraj kupiłam douwe ale tą w pomarańczowej puszce. I jestem w szoku !! Tak kawa mi zasmakowała od pierwszego wąchnięcia, od pierwszego łyka....jak dla mnie number one!! Nareszcie znalazłam swoją kawę. A ponieważ jest teraz w promocji to kupię też jej mocniejszą siostrę - tą w fioletowej puszce.
A teraz spadam....
A może ma ktoś "Olimp" Dana Simmonsa - do pożyczenia ofkors !!!



  • barbra1976

    barbra1976

    7 marca 2013, 15:40

    ooo. sprobuj sobie krem porowo-cukiniowy. niebo w gebie. z kilkoma zabkami czosnku i zabielone czym chcesz, w oryginale trojkatem-dwoma serka topionego.

  • Kamila112

    Kamila112

    7 marca 2013, 14:50

    Ja też tylko rozpuszczalną z mleczkiem pijam :) Pozdrawiam :) Miłego dnia :)

  • PragneSchudnac.ola

    PragneSchudnac.ola

    7 marca 2013, 14:00

    Tęż chcę miętowe conversy ,ale białe też mi się podobają...tylko muszę znależć po dobrej cenie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.