Dziś jest ten dzień. Po tylu zapowiedziach nareszcie jest...nadlatuje !!!!
zbliża się, koło 21szej będzie piękne buuuum
już sie cieszę na ten widok !!! Pięknie, prawda ?!
Dobrze, że to wieczorkiem, zdążę do domu i widoki niewspółmiernie piękniejsze wieczorową porą, można docenić potęgę sił kosmosu
Sprawa parowaru : póki co 2:1 na korzyść garnka z sitkiem. Poużywam tego gara przez miesiąc, jak dojdę do wniosku, że nie dam rady dalej tak to kupię Tefala. Tako rzekłam.
Biorąc pod uwagę jak się ostatnio czuję i takie tam historie z mego życia to powinnam raczej celować w zakup glukometru. Najpierw jednak skonsultuję to z lekarka (mam nadzieję, że w najbliższym czasie), bo coś mi się wydaje, że sprawy mogą rozbijać się o tą straszną chorobę na "C"...
A dziś nie zdążyłam do pracy na 7...to znaczy zdążyłabym tylko...nie spodobał mi się mój mejkap więc postanowiłam go zmyć, otynkować się na nowo...no ale mogłam sobie tak zabalować bo kierownica na wolnym ;))
Dzisiejsze menu :
I - owsianka z suszonymi owocami, kawa
II - jogobella pieczone jabłko, banan, szklanka kisielu malinowego
lunch - zupa pieczarkowa (nie z torebki, bez ziemniaków)
obiad - szczawiowa
przekąska - kawa
kolacja - jajko po wiedeńsku, 1/2 makreli
Wczoraj zrobiłam skalpel ale powiem wam...ciężko było. Jakaś słaba taka byłam, upociłam się, zasapałam - nigdy mi się to wcześniej na skalpelu nie zdarzało. No ale ogólnie nie czuję się najlepiej..
Dojrzewam do porzucenia mięcha....póki co, zanim ogarnę prawidłowe komponowanie posiłków, będę jadła tylko drób (rzadko) i ryby. Częściej raczej ryby. Może coś z tego wyjdzie pozytywnego.
Kupiłam wczoraj wiosenne buty....po przymierzeniu pierdyliona par w zimowej kurtce z szalikiem na szyi.....los wskazał niebiesko-granatowe platformy. Chciałabym być zadowolona. Oczywiście znów napatrzyłam się na siebie w lustrze, znów zobaczyłam tłustego wieprzka z krótkimi nóżkami, albo raczej mogę porównać się do gołego kurczaka - często takiego robię na butelce piwa....boszz powinni te lustra powybijać w tych sklepach ...może ktoś zna receptę jak w domowym zaciszu wydłużyć sobie nogi? To ja już wolę żeby ta asteroida pierdyknęła...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
AMORKA.dorota
16 lutego 2013, 08:58dobra jesteś,usmiałam się z tego wydłużania nóg.A może w ramach bolących kolan ortopeda gorzowski cos nam poradzi w tej kwestii??
Anka19799
15 lutego 2013, 19:19A tam zaraz goopia - juz sobie tak nie "dosladzaj"! Zawsze mozesz sobie pierdyknac jakas oczyszczajaca glodoweczke sokowa, jakby co. A nie wiesz, czy ode mnie bedzie widac jak ta asteroida pierdyknie ? ;)
SYLWIULA.sylwia
15 lutego 2013, 14:44Mam nadzieję, że to tylko osłabienie i choroba na "C" ominie Cie wielkim łukiem. Ja tez chce wydłuzyc nogi!!! Miłego weekendu:))
malaczarna28
15 lutego 2013, 12:38Ja też zaczynałam od skalpela trzymam za Ciebie kciuki i koniecznie zadbaj o swoje zdrowie . Też nie lubię zakupów, a właściwie luster. Ale buty mogę kupować, staram się nie zerkać wyżej ;) Pozdrawim i miłego dzionka zycze P.S. kiedyś w tv pokazywali taką maszynę do naciągania (czyt. tortur) - nie polecam Ale kiedy tylko zrzucisz te kg (a będzie to w krótce) tobędziesz się mogła zaopatrzyc nawet w sklepie dla dzieci - jak moja kumpela (swoją drogą jej zazdroszczę) ;)