Happy V-day !!!!
Ja dostałam swoją walentynkę z samego rana. Co prawda mówiłam, że nie chcę słodyczy ale...przecież nie wyrzucę do kosza czekoladek Lindt i Daima Poleżą sobie i poczekają na lepsze czasy.
Oddałam wczoraj krew. Ofkors zostałam pouczona z pretensją w głosie, że wyniki powinnam robić rano i na czczo bo to "przecież hormony!". Ze zblazowaną miną odpowiedziałam, że nie muszę, bo lekarz twierdzi, że nie ma to znaczenia. Ha, odgryzłam się!!!! Pani laborantka do pobrania krwi z moich żył musiała założyć okulary ! Aż jestem ciekawa jaki mam wynik.
Dzisiejszy jadłospis :
I - owsianka z suszonymi owocami, kawa
II - pasta z 1/2 makreli, jajka, cebulki, jabłko
lunch - cukinia a'la kotleciki, mała kostka ciasta biszkoptowego z kremem ( ochroniarz odchodził do innej pracy i przyszedł z ciastem - ewenement na skalę światową - ten pan sam piecze ciasta!)
obiad - szczawiowa z kaszą, kawa
kolacja - twaróg - 2 łyżki, plaster szynki drobiowej, mix sałat z pomidorami, selerem naciowym i ogórkiem
Ćwiczenia :
killer albo duety, marsz do ogrodniczego po nasiona fasoli mung na kiełki.
Od kilku dni rozkminiam zakup parowaru...nie wiem jeszcze czy znalazłby zastosowanie w kuchni tak na 100 % czy tylko byłby kolejnym gadżetem...wymyśliłam sobie taki z Tefala :
ale ma słabą moc, a czytałam, że moc jest właśnie ważna...no i drugi - kosztuje już dużo więcej złotówek, bo ok 300 zeta w sklepie internetowym :
Macie, używacie parowary? Na dietę jak znalazł, zwłaszcza, że ja nie bardzo toleruję surowe warzywa. Generalnie lubię gotowane mięso, więc mogłabym za jednym razem i mięsko i warzywa...Z drugiej strony, mam garnek z sitkiem do gotowania na parze i nie używam go zbyt często, chyba tylko do bułek na parze...Te dylematy ! Kupić, nie kupić?????
Za to nie mam dylematu jeśli chodzi o buty...wczoraj właśnie wymyśliłam, że czas już kupić buty na wiosnę, bo później będę marudzić, że coś nie tak, że nie ma mojego rozmiaru....no to dziś lecę po wiosenne koturny . Już mi się chce wiosny, chciałabym zdjąć te moje przeklęte emu, w których wyglądam jak baba z targu i w których szuram, bo nie chce mi się podnosić nóg.
Będę się zbierać. Jutro nie ma kierownicy ...niestety, pracy tyle, że nic nie użyjemy.
A na biurku pojawił się słoiczek - za każde przekleństwo płacimy po zeciaku. Od wczoraj już się trochę uzbierało
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
isiaste77
15 lutego 2013, 11:39...A ja mam parowar od 2 m-cy i bardzo jestem zadowolona :) Koszt urządzenia ok. 80 zł., zakupiłam w supermarkecie jednym dużym, 3 piętra - sprawdzony i polecony przez kumpele, które w pracy spędzają do 12 h.,a nie chciały jechać na mikrofalówce... Wszystko praktycznie w nim robię - kurczak (pałki, nogi, piersi-nawet w "papirusie"), ryby, pulpety...do tego ryż, kasze czy ziemniaczki i oczywiście różniaste warzywa; szybko wszystko-bo do 50 min. i jest cały obiad gotowy. Także ze swojej strony polecam :) I Pozdrawiam serdecznie :)
malaczarna28
15 lutego 2013, 07:29Jeśli chodzi o gotowane na parze to ja tylko używam woreczków do mikrofalówki jak potrzebuję coś na szybko. Tak to pieke lub duszę. A jeśli chodzi o kilera to sprawa jest złożona. Jak tylko płyta się pojawiła to ją sobie zapuściłam i dobrze że w końcu przyszła burza i wyłączyli prąd bo bym zeszła ... I tak zakończyła się moja kariera z Ewą na długi czas. Zapisując się na Vitalię we wrześniu zaczynałam od jogi później było A6W następnie zapisałam się do grupy kardio , gdzie wtedy potrafiłam ćwiczyć na rowerku nawet 130 minut interwały. Nie wspominając że od l;at biegam z kumpelami - niestety już coraz rzadziej w sezonie po 3xw tyg. później raz. I biorąc się za ćwicenia Ewy zaczęłam ostrożnie od pierwszej płyty po tygodniu jak mi się znudziła to spróbowałam killera i dotrwałam do końca ale ciężko było żadko do niej wracałam ale jest już coraz lepiej już zaczynam się skupiać na poprawności ćwiczeń To by było na tyle :))))) Pozdrawim Danka Nie odpuszczaj dasz radę to naprawdę działa :)
Anka19799
14 lutego 2013, 19:03Moi wspollokatorzy maja parowar, o ile pamietam dwu-pietrowy i uzywaja go prawie codziennie. A w kazdym razie pkilka razy w tygodniu. Glownie paruja w nim warzywka, chyba nie widzialam ich jeszcze z kurczakiem lub ryba w srodku, ale tez nie podgladam zbyt zaciekle, wiec mozliwe, ze mnie ominelo. Bardzo sobie chwala to, ze mozna ustawic czasomierz, dzieki czemu nie trzeba co chwile zagladac do garnka i sprawdzac "czy juz" (bo musze przyznac, ze oni sa tacy kulinarnie troche niepelnosprawni, wiec takie rzeczy ich ciesza), a poza tym twierdza, ze np. fasolka szparagowa i mlode ziemniaki smakuje duzo lepiej, bo zadne soki, wraz z e smakami, nie uciekaja do wody zuzytej w przypadku gotowania. Mysle, ze to wygodniejsze niz sitko do gotowania na parze, jesli sitko jest polokraglego ksztaltu, bo w parowarze jest sporo miejsca na rownomierne porozkladanie roznych skladnikow. Sama jednak nie uzywam, bo gotuje dla jednej osoby, z wygody i z powodu ciasnoty w lodowce, bazuje na daniach jednogarnkowych, gdzie uciekanie sokow do wody nie robi znaczenia, bo potem i tak wszystko jest razem szamane. To tyle, sie Ciotka podzielila obserwacjami.
AMORKA.dorota
14 lutego 2013, 17:56Ja uzywam garnka tego co masz i jestem zadowolona,więc jak nie używasz tego co już posiadasz to chyba zbędny wydatek planujesz.....chyba,że sie mylę.
Agujan
14 lutego 2013, 15:42A krew se chyba też muszę zbadać ...tylko że pod kątem poziomu sieroctwa bo chyba mam powyżej normy.....
Agujan
14 lutego 2013, 15:41Ja mam i używam garnek do gotowania na parze tj dwa garnki mniejszy i większy, z sitkami, zeptera. bo ja starej daty jestem ;) Decyzji wege kibicuje gorąco a co do tego "co mnie nie interesuje" to zakomunikuj jak będzie u nas wasza stal jechała i zawitasz do Leszna to może kawa jakaś wleci (?) .... no chyba że do wroga (Unii znaczy się) nie jeździsz...