Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
20130125


Dziś dzień śmieciowy. Siedzę w tabelkach od biegłej, nie bardzo mam czas na regularne jedzenie ale na rozmyślania o jedzeniu - i owszem.

Jadłospis dziś nieciekawy, z racji tego, że wczoraj zaliczyłam totalny zgon - tak źle się dawno nie czułam. Nie ma to tamto, dziś już lepiej.

Jadłospis :

I - owsianka z bananami, kawa

II - twarożek, mandarynka

lunch - kaszka manna waniliowa, jabłko

obiad - zapiekanka z makaronu i musu jabłkowego

przekaska - kawa z mlekiem

kolacja - jajco, plaster pieczeni rzymskiej (made by mama), surówka, szklanka kefiru

Ruch

coś z mojej biblioteczki autorstwa Chodakowskiej.

Po wczorajszo-dzisiejszych rozkminach doszłam do wniosku, że nie będę się katować skalpelem. Jednak moje kolana bardzo źle znoszą wszystkie te uginania, zginania, wykroki. Chrupie mi coraz bardziej, przeskakuje, mam problemy, żeby wejść po schodach,narty też zrobiły swoje...niestety. Wezme po prostu jakiś trening spalający kalorie a nie modelujący, z modelujacego zostawię ćwiczenia na brzuch, pupę, ramiona i łydki . Szkoda mi ale nie chcę wylądować na operacyjnej a później na kilka tygodni w gips. A ku temu niestety to zmierza. Powinnam pójść do ortopedy, zrobić rtg kolan i pewnie po bilansie to zrobię. Ale z Chodakowską się nie rozstanę !

Ciągle nie mam fotek wszystkich z Karpacza.

Miłego weekendu

 

  • LeiaOrgana7

    LeiaOrgana7

    25 stycznia 2013, 13:48

    Oj znam problemy z kolanami, znam. Tak to jest: myślisz, że dasz radę i faktycznie dasz, ale późniejsze konsekwencje nasuwają pytanie: czy musiałam się męczyć?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.