Skończyłam wczoraj czytać "Atlas chmur"...no i mój ulubiony bohater - dr Goose okazał się...nie zdradzę kim. W każdym razie byłam w szoku. Teraz z niecierpliwością oczekuję filmu, niektórzy mówią, że fajny, niektórzy, że gniot. Coś czuję, że skończy się tak jak z Prometeuszem...też się jarałam, czekałam a jak zobaczyłam to...było tak sobie. Po książce : najbardziej zapadła mi historia o Sonmi. Fajny był też dziennik Adama Ewinga i Listy z Zegeldhem. Najmniej - historia Luisy Rey. Generalnie - moja konkluzja po przeczytaniu ksiażki : biały człowiek to największy i najgorszy drapieżca na Ziemi, najgorszy bo kieruje nim rządza władzy i posiadania. Od dziś zabieram się za Podziemia Veniss, Poddani Księżyca i Wolność na jedna noc... Poza tym leży też "Ucieczka na szczyt" - ale tą pozycję dawkuję sobie jak cenne lekarstwo...
W pracy zmiany, zmiany, zmiany...moja szefowa została dyektorem ekonomiczno-finansowym ponieważ obecny dyrektor został dyrektorem produkcyjnym- członkiem zarządu. A zmiany dlatego bo "tęgie głowy" nie poczytały regulaminu dość dokładnie i z pałacowych gierek zrobiła się kupa. Więc na żer rzucono naszą panią kierownik. I teraz jest naszą kierowniczką, Glowną Księgową i dyrektorem w jednej osobie. Nosz normalnie trójca nieświęta.
Co dziś zjadłam? Otóż to :
I - 2 jajka na twardo, 2 plastry fileta z indyka, 1/3 papryki
II - kaszka manna z wiśniami mrożonymi, jabłko
lunch - 2 burgery rybno-warzywne
obiad - wczorajsza pomidorowa
kolacja - twaróg wiejski, sałatka z pomidorów i cebuli czerwonej
Ruch - nadal tańczymy po godzince. Przygotowania do balu w toku....
Poza tym szaro, buro, ponuro...nie ma słonka, zimno i wieje. Dalej chcę do Australii ofkors w towarzystwie mojego Romeo ...
Dolegliwości żołądkowe się uspokoiły to zaczęły mnie boleć znów plecy, właściwie kręgosłup ...a moze same plecy ? Już sama nie wiem, goopia jestem. Nie faszeruję się przeciwbólowymi, jakos daję rade ale po godzinie przy komputerze albo po chwili obierania warzyw na stojąco mam ochotę rzucić się na futon i leżeć, leżeć, leżeć...Niestety, trzeba się ogarnać, choć ból czasem przyprawia o wymioty. Moze jakieś wygibasy powinnam na te plecy pouprawiać, żeby mięśnie wzmocnić ?!
Dentystka milczy, moich nowych koron ani widu ani słuchu. Wczoraj tak intensywnie o tym myślałam, że dziś w nocy śniła mi się taca z zębami - takimi żółtymi, wstrętnymi...masakra.
Boszzz w trójce ciągle o jedzeniu ględzą....podobno dziś Dzień Zdrowego Sniadania...no to moje zbyt zdrowe nie było. Kilogramów też nie ubywa, niestety.
Agujan
8 listopada 2012, 15:48ja się atlasu chmur boję ...tj jestem prawie pewna że skopali ale ...może ja pesymistka po prostu. Aaaaa i też się próbuję bezboleśnie rozjaśniać bo moja blada gęba + czarne kłaki to albo wdowa albo postać z japońskich horrorów.