Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
20121030


Dziś, godzina 6:20 rano...wychodzę przed dom...i wkraczam w świat, w którym ktoś rozerwał pierzynę ! Padał przecudny, gruby, puchaty śnieg !!! Niestety zanim dojechałam do pracy te piora zamieniły się w mżawkę.... Sama nie wiem, czy chcę już tego śniegu czy nie...raczej wolałabym słońce szczególnie jutro, na podróż. No bo jak ktoś jest debilem (tak jak ja) i przez 3 lata unika jak ognia jazdy autem dalej niż do Kłodawy lub Nierzymia, i nagle tydzień przed Wszystkimi Świętymi stwierdza, że jednak było się doskonalić  w jeździe autkiem - to teraz musi liczyć na busy, autobusy i takie tam środki transportu publicznego. A mój mąż mówił...prosił ale nie, gdzieżbym ja go posłuchała. I od 3 lat jest tak samo...on zostaje w Gorzowie, bo tu pochowany jest jego ojciec, ja z młodą zapieprzam w rodzinne strony ofkors komunikacją z kilkoma przesiadkami...W tym roku jeszcze nie wykupiłam sobie uprawnień na pociag i pozostaje mi bus. No i ok. Na przyszły rok pojadę już autkiem, sama, bez gpsa w postaci małżonka siedzącego obok.

Wczorajszy dzień dziwny. Wychodziłam wcześniej z pracy bo dalej pierniczę sie z zębami. I oczywiscie wczoraj stało się to, o czym od wielu lat myślę za każdym razem, kiedy siedzę na fotelu u dentysty. Tak, właśnie wczoraj uroczyście, z przytupem stało się to - otóż pękło mi wiertło podczas pracy, w gębie !!! Boszzz, masakra. Raczej będę miała traumę na resztę wizyt. Dobrze, że byłam znieczulona, niewiele poczułam. No. Na szczęście te grube roboty wiertnicze już się skończyły. Mam juz miarę, prace poszły do technika, i za tydzień skończą sie moje męki ostatecznie.

Siedzę w pracy, popijam zieloną herbatę (której nie cierpię !) i marzę, żeby już stad wyjść. Mam początki raisefiber, jak zwykle, nienawidzę podrózować środkami transportu publicznego, zawsze mam traumę, ze nie zdążę, że gdzieś utknę na noc...masakra.

Jadłospis na dziś jest następujacy :

I - twarożek z jogurtem greckim, kawa z mlekiem ( tak mnie zamroczyło, że posłodziłam dziś kawę - niedobra była!)

II - Danio czekoladowe, jabłko

lunch - sałatka z pstrągiem (kupna - tak wiem, porażka...), gorący kubek - rosół (chyba baranka sobie strzelę moze mi rozum wróci)

obiad - zupka warzywna

kolacja - jajeczniczka, warzywka

Jestem w fazie jadania nabiału na śniadanie. Jest więc monotematycznie - twaróg albo z jogurtem, albo pokrojony w paski, posolony, popieprzony...Na razie płatki, owsianki odstawione. I nie wiem, czy to zdrowe, bo od paru dni czuję się pełna ponad miarę, choc wcale duzo nie jem. Andrzejki się zbliżają a ja czuję się tak jak wieloryb wyrzucony na plażę, żołądek mam w połowie przełyku....Oj..źle się dzieje, źle...a wczoraj usłyszałam w radiu, że wrzodowcy źle znoszą nadmiar błonnika w diecie, wszelkie chleby ciemne, z ziarnami....no wypisz wymaluj moje dolegliwości. Powinnam się przerzucić na gęste, pełne gotowanych warzyw zupy, i ziemniaki w zupie, bo ziemniaki jako ziemniaki nie tuczą, tuczą natomiast ziemniaki z tłuszczem. I ztą mądrością medycyny wschodniej zostawiam Was...bo szefowa za plecami rozwiązuje poważny problem, czuję że powinnam w tym uczestniczyć...

  • AMORKA.dorota

    AMORKA.dorota

    30 października 2012, 15:49

    jeśli chodzi o herbatę zieloną to syp mało,a wtedy nie jest tak cierpka i mozna pomieszać z ta którą lubisz.......a jeski chodzi o podróż to mąż niestety ma racje,zaszalej kiedyś,pokonaj strach i dawaj do przodu,bo sama widzisz,że jednak się TO AUTO przydaje dp własnej dyspozycji.Z tego co czytam to nie nalezysz do tych ,,picipulek"co sie boją życia.Pozdrawiam i trzymaj się ciepło.

  • Anka19799

    Anka19799

    30 października 2012, 13:46

    Mysl o tej podrozy pozytywnie, bo jak tak bedziesz czarnowidztwo uprawiac, to na stowe jakies trudnosci na siebie zciagniesz - masz najlepszy dowod w postaci wiertla zlamanego - tyle krakalas, az wykrakalas. Pozytywnie: odetchnij, spokojnie, posprawdzaj dokladnie polaczenia transportowe, odddychaj, policz do 10-ciu i na pewno bedzie dobrze.

  • SYLWIULA.sylwia

    SYLWIULA.sylwia

    30 października 2012, 11:12

    A nie myślałas, żeby wykorzystać tyle dni wolnego i pojechać w piatek z mężem autem? ja zimy jeszcze nie chcę! Potrzrebuję słońca! Miłego dnia:)

  • malaczarna28

    malaczarna28

    30 października 2012, 09:48

    ...chyba dobrze czujesz ;) Ja też ostatni mało jeżdzę samochodem, bo i na wakacjach byłam uziemiona, studia się skończyły, a do pracy postanowiłam chodzić na piechotę :))) Ale raczej lęków nie mam. A Tobie udanej podróży życzę i spokojnej. Nie stresuj się na zapas Pozdrawiam Danka :)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.