No i po imprezach. Było miło, sympatycznie, luzacko....a nie spodziewałam się tego po pracowej imprezce. Był kawałek torta i kawałek ciasta z kokosem. Był obiad : pyszna zupa-krem z brokuła i filet z kurczaka z ananasem. No i później zimne przekąski. No i trzy kieliszki czerwonego wytrawnego wina...Najadłam się ale nie objadłam, pelna kultura. Były śpiewy, śmiechy, śmieszne focie...Ale żeby nie było tak rószowo to zaraz po wypłacie lece po kieckę, bo widzę, że jednak bez tego się nie obejdzie. Zostałam odwieziona do domu wielkim samochodem...zapadłam się na siedzeniu jak w pierzyny!
W domu czekał na mnie bukiet 15 bladoróżowych róż i pudło rafaello (mmm uwielbiam). Rafaello będę sobie dawkować w niedzielę, skoromnie. No i były 2 kielich szampana a szampan pyszny. Mmm mogłabym tak codziennie.
Dziś juz niestety proza życia. Ofkor dopadła mnie wczoraj oprycha...a tu w poniedziałek do dentysty...Faszeruję się więc tabletkami z acyklovirem i mam nadzieję, ze szybko przejdzie.
Jadłospis na dzis :
I - 4 plastry chudego twarogu, pomidorki koktajlowe, kawa z mlekiem
II - jogurt brzoskwiniowy, ciastko Bel-vita, jabłko (baaardzo duże jabłko)
lunch - wątróbka duszona (dojadam resztki, zresztą nie chciało mi się wieczorem kombinować)
obiad - gulaszowa
kolacja - jakaś sałatka, nabiał
A teraz do pracy. Miłego weekendu !
XXXJAXXX
26 października 2012, 10:16o widzisz -zazwyczaj tak jest ze jak sie człowiek nastawia negatywnie to impreza okazuje sie super!pozdr
malaczarna28
26 października 2012, 09:40A miało być żle , a tu jaka niespodzianka. Tak zwykle bywa że jak człowiek idzie z niechęcią na imprezę to okazuje się bombowa I jeszcze raz wszystkiego co naj... Pozdrawim Danka :)))