Chyba się rozchoruję. Czuję, że dopada mnie jakaś grypa lub przeziębienie. No tak, biorę antybiotyk ale...jest on na zęba, na wirusy raczej nie działa...A koleżanka zza biurka przytargała właśnie jakąś ebolę...a moze to wtorkowy żużel...nieważne. Ważne, że nienawidzę być chora i pokrzyżuje mi to moje plany.
Mam miesiąc na ogarnięcie się względem imprezy andrzejkowej. Sukienek mam w szafie 2 z racji tego,że nie lubię bywać, wesela się pokończyły, a moj imidż to raczej wczesne liceum niż bizneswoman....Potrafię założyć cieliste szpilki do czarnych rurek, t-shirta i szarej bluzy z kapturem więc ... guru mody raczej nie jestem. Cóż trzeba będzie udać się na poszukiwania ciucha ! O boszzz już to widzę..... Bo będzie źle. Nie udało mi się kupić nowego płaszcza puchowego na zime więc tym bardziej kiecki nie kupię. bo ciągle w lustrze kto? wieloryb. A kto jest temu winien? Ja. I wstyd mi się zrobiło, bo jakaś laska napisała, że jest tu 5 m-cy i schudła 23 kg a ja...jestem ile jestem, schudłam ile schudłam. I mam pretensje - do siebie. I na tym koniec.
Mój dzisiejszy jadłospis :
I - musli, kawa z mlekiem
II - sałatka owocowa, gorący kubek
lunch - warzywa pieczone : dynia (musiałam prosić PiW, żeby się do niej dobrał ! Dlaczego obieranie dyni jest takie męczące!!), czerwona cebula, czosnek papryka; pomarańcza
obiad - wczorajsza pomidorówka (mmm boski makaron - dawno nie jedzony smakuje jak delicje), kawa
kolacja - ryba, sałata
Zestaw leków taki jak wczoraj + 4 rutinoskorbiny. Dostałam @ więc pewnie jakaś nospa wpadnie...i na wieczór kieliszek imbirowki mojej mamy - w celach leczniczych (mimo brania antybiotyku). Pewnie padnę z książką w dłoni jak wczoraj....jezu mój mąż nie ma ze mnie pożytku ostatnio... kładę się do łóżka i po chwili mnie nie ma, jakby mi ktoś baterie wyciągał...co tu z taką żoną robić?! Aż mi się biedaczek urywa na weekend - super, lubię czasem pobyć sama.
A teraz spadam, do domku, do łóżeczka pod kołderkę. Cholerka dentystka nie dzwoni a mnie ten plastik w zębie wq..rwia. Niech to się już skończy!!!!
Agujan
12 października 2012, 10:25witaj w mojej czarnej dupie :))))))))) Najpierw zmogło mnie przeziębienie a teraz plecy :P ale chyba wychodzę na prostą ...czego i Tobie życzę :) A czarne rurki jakieś takie bardziej wyjściowe i jakaś fajna góra + szpilki na Andrzejki będą klasa i nie brzmią tak strasznie jak "muszę kupić kieckę".
majarzena
11 października 2012, 18:15Oj kupisz ta kiecke, spiac poslady i na zakupy, bo piekna przeciez jestes:) I zdrowiej szybko.
LeiaOrgana7
11 października 2012, 16:36O jaaaa.... chyba wiem, jak to jest ciulowo, jak wszystko naraz dopada :/ Trzymaj sie dzielnie :) smakowicie brzmią te warzywka pieczone :)