Wczoraj zostaliśmy w pracy zdradziecko odcięci od neta.....Dywersja nastąpila akurat w trakcie dodawania wpisu . Nie pamiętam juz, co tam nabazgrałam.
W skrócie : żużla w niedzielę nie było . Jest za to dzisiaj o masakrycznej godzinie 18:45. No to chyba kożuch mi przyjdzie założyć i walonki.
W niedzielę tor wyglądał tak :
ja na pustych trybunach wygladalam tak :
nie no , nie noszę barw klubowych, nie do twarzy mi ani w żółtym ani w niebieskim. Ale szalik klubowy posiadam, niestety nie załapał się on na sweet focię .
Byłam też w askanie i moje serce podbił Kolczatek ( tak ma już swoje imię ). Kolczatek jest bosssski i chcę go !!! No i nie będę go miała bo nie mam warunków....Szkooda...
To Kolczatek :
Tyle o głupotach.
Wczoraj wieczorem nastąpił u mnie atak panicznego jedzenia . Wstyd, wstyd, należy nad tym zapłakać lub opierdzielić mnie porządnie. Taa, nażarłam się, jedząc sama na siebie byłam zła, samoubiczowałam się. Jestem po prostu głupia, leniwa i pusta. Powinnam sobie gębę zaszyć. A w niedzielę tak się trzymałam, 6 kosteczek gorzkiej czekolady przez cały dzien, nie zjadłam rollo kebaba chociaż miałam okazję, posłusznie kupiłam sobie zamiast niego małą granole z owocami i mrozonym jogurtem - zjadłam 1/3 - resztę sporzyli pasożyci....no nie , musiałam za to popłynać w poniedziałek wieczorem..... Głupia pipa!
Po wczorajszych mękach u dentysty nic mi się juz nie chciało, tylko leżeć i rozmyślać. Dostałam antybiotyk co 12 godzin i 3 x dziennie ibuprom max. Następna wizyta koło piątku. Znów mam inną licówkę, nastepnym razem chyba zażyczę sobie kolorowej.
Jadłospis na dziś :
I - musli, kawa z mlekiem
II - sałatka owocowa z jogurtem
lunch - salatka warzywna, jabłko
obiad - moja wersja spagetti czyli mnóstwo warzyw z mielonym mięsem, bez makaronu
kolacja - garsć żużla popita deszczówką . Muszę się jakoś ukarać za wczoraj, kolacji nie bedzie.
Dziś facet bedzie skakał z wysokości 36 000 km. Masakra ! Skąd w ludziach taka odwaga ?! Pamiętam jak instruktor wspinaczki wywiózł mnie i kazał mi się wspinac na stary młyn w Czechowie .... masakra, miałam pełne gacie już w połowie. I nie była to zawrotna wysokość...36 000 km...........ja prdlę.
Trzymajcie kciuki za żółto-niebieską Stal !!!
Agujan
9 października 2012, 09:09Kolczatek cudny (co to za jaszczur????) i żal dupsko ściska że mieć nie będziesz ...moi kiedyś strasznie dupsko truli o legwana i nawet sobie obiecaliśmy ze będzie ale jak już nie będzie stada psów :P A wiesz co chciałam napisać odruchowo? A z kim będą grali Ci twoi żółto niebiescy ale sobie przypomniałam że żużel to nie rozgrywka 1:1 ...chyba. Boże, mnie już kompletnie pogrzało, o żużlu gadam :))))))))))))))