Jadłospis na dziś, który kompletnie się właśnie posypał. Z powodu imienin Anny. W moim dziale jest nas 4 sztuki z czego 3 sztuki to Anny. No więc właśnie zostałam ugoszczona 2 naleśnikami ze szpinakiem i fetą, naleśnikiem z pieczarkami i Magnum w białej czekoladzie (♥). Tym samym mam dodatkowy posiłek. Nażarłam się jak bąk i chyba do końca dnia nie będę już jadła...
Wczoraj zapuściłam się do kuchni, masakra...Nie było bułeczek, było za to przygotowywanie 3 obiadów. PiW zarządził sobie meksykańską zupe na obiad, ja chciałam ogórkową z kaszą (bez mięsa) i dodatkowo przygotowałam sobie chłodnik do pracy (nie wiem po co, mogłam się domyśli, że w pracy będzie grubo). No i w związku z tym, wiem już co będę jadła przez ostatnie kilka dni : chłodnik. Przepis z blogosfery, porcja w sam raz na jedną osobę, robiony na tzw. oko czyli trochę tego, trochę owego. Zakupiłam wczoraj półlitrowe opakowanie jogurtu naturalnego z eko sklepu i praktycznie cały zużyłam do chłodnika, dodałam jeszcze trochę kefiru, by go rozrzedzić. Cukier, sól - do smaku, a do środka gotowane tarte buraczki, tarte ogórki gruntowe, koperek na wierzch. Jako wkładka - jajko gotowane. Pyyszzzzności.
a oto on, chłodnik w moim wykonaniu :
Właśnie przyszedł pracownik, żeby mu wystawić zaświadczenie do sądu, bo płaci alimenty. i poprosił mnie, żebym mu naliczyła mniej niż bierze, bo za duzo zarabiał....no masakra. Przecież to jego dzieci a on kombinuje, żeby jak najmniej na nie płacić. Ale to chyba typowe podejście panów....
Zapomniałam się pochwalić, że nadal wytrwale ćwiczę z Chodakowską. Ćwiczenia fajne, męczące ale widzę efekty tych tortur i podoba mi się to. Fakt, chodakowska to pewnie produkt marketingowy...jednak przyjemnie jest gdy ten "produkt" odpowie na swoim profilu na fejsie, podpowie, okaże zainteresowanie. w koncu to przecież obca osoba a ja znam ją tylko z fejsa właśnie. I na podstawie fejsowych doświadczeń uważam ja za fajną, kontaktową dziewczynę. I dalej będę się torturować z jej płytą, może kiedyś nawet uda mi się wyjechać na jej metamorfozy i ćwiczyć twarzą w twarz.
Wczoraj dodatkowo jeszcze zrobiłam 2 kursy do apteki w drugim końcu osiedla (tam i z powrotem), bo odbierałam zamówienie a w domu okazało się, że dostałam nie te tabletki, które zamawiałam. Już 3ci raz mi tak robią w tej aptece i wkurza mnie to.
Goraco i słonecznie w gorzowie a ja muszę tu gnić, w pracy i wysłuchiwać jak pod oknem fizyczni rzucają mięchem....masakra, niezły słownik łaciny.
Enjoy.
Pająk
Ps. Jednak fobia pająkowa nie minęła. dziś rano otwierajac okno spłoszyłam pająka, wielkości z 5 cm, grubego i szarego, z przednimi kończynami dłuższymi i grubym odwłokiem. Spierniczył gdzieś po ścianie na zewnątrz ale jak tu siedzę w pobliżu okna to mam ciary ze strachu. Skąd takie olbrzymy mutanty się biorą ?!
AMORKA.dorota
26 lipca 2012, 22:23widziałam żółte pomidory w tesco na górczynie i nawet się zastanawiałam jak one smakują....muszę spróbować.
majarzena
26 lipca 2012, 13:46Juz wiem co bede miala na kolacje! Chlodnik, uwielbiam. Ja zaczelam cwiczyc kilera i mam taka sama opine o Ewie. A jak bedziesz sie wybierala na metamorfozy to daj znac, pojedziemy obie:)
Truskalex
26 lipca 2012, 12:42Chłodnik mniam! Na takie upalne dni w sam raz! Też zaczęłam cwiczyc z Ewką! Ale by zobaczyc efekty to jeszcze trochę musze się pomęczyc! ;) A Ty długo już cwiczysz ?