Nooo dawno mnie tu nie było....Masakra, jak ten czas zapiernicza....
Co u mnie (jakby to kogoś obchodziło) ? No to nadrabiam zaległosci :
- Metallica cuuudowna. Impreza zajefajna, cóż, na Acid Drinkers się zdążyłam prawie nie załapać ale Łazienki są taaakie cudowne ( 2 częśc grupy uważała, że łazienki są bee natomiast Złote Tarasy - 8cud świata!). Metallica....boszzzz jak popatrzyłam na nich, na moich idoli z młodości...jak sobie przypomniałam wystrój mojego pokoju...jak wzdychałam do chłopaków z plakatu....i nagle są, widzę ich na żywca...trochę się postarzeli, wymienili skład, pióra już nie te, krótkie, tu i ówdzie łysina....ale wymiatają dalej! Wbili mnie w klepisko już pierwszym kawałkiem, szczęki nie pozbierałam do samego końca Seek and destroy, do ostatniego taktu. Poskakałam, postałam, uroniłam łzę nad naszą minioną młodością, pokrzyczałam. No generalnie, konkluzja taka mnie naszła : zobaczyć jeszcze na żywo Foo Fighters i mogę umierać.
- Warszawa. Warszawa fajna jest. Wstyd się przyznać ale do tej pory Warszawę oglądałam jedynie z okien pociągu bądź samolotu. No więc Warszawa w pigułce podobała mi się. I nawet stadion narodowy mi się podobał (główny punkt programu mojego PiW : stadion narodowy), Łazienki cuudne, Myśliwiecka fajna, komunikacja miejska też fajna (przynajmniej klimę w autobusach włączają), zaliczyłam też miasteczko demonstrantów pod sejmem i milion innych rzeczy przez co spóźniłam się na Kwasożłopów. No i metro - tam było najfajniej. I tu muszę przyznać, tak, jestem zacofana. Na tej gorzowskiej pustyni można zdziadzieć : człowiek wsiada do metra i uśmiech ma dookoła głowy, mała rzecz a cieszy!!
-Lubikowo - naczystsze znane mi jezioro w Lubuskiem, wracając z Warszawy zajechaliśmy tam zmęczeni upałem, wykąpać się. Akurat burza się zaczynała, godzina była około 21wszej...No bajka, ale woda zimna.
-derby żużlowe. Byłam, zobaczyłam....Zaliczyłam atak gazem łzawiącym. Tak, widziałam sektorówkę falubazu, widzaiłam jak odpalali race, jak się zachowywali, kiedy staliśmy w ciszy na wieść o śmierci Lee, wyzywali nas od pedałów. I wkurza mnie niemoc ochrony, sędziego, wkurza mnie zarozumiała gęba pewnego pana w koszuli koloru ruszowego, który na chamstwo swoich nie zareagował. na szczęście (jak wieść niesie) panowie komentatorzy odmówili wykonywania pracy i cała żużlowa polska usłyszała ciekawe dialogi z parkingu. Na szczęście to już historia. Teraz czekam na niedzielę.
Włosy mi powoli odrastają. Ku mojej radości ! I chociaż wszyscy mi mówią, że dobrze mi w tej fryzurze to ja jednak wiem swoje.
Poza tym znów miałam biopsję, tym razem zostałam nastraszona przez endo, że moje guzki to nowotwór. Płakałam, płakałam ale wzięłam się w tzw. garść i nie biadolę juz. Czekam na wynik biopsji i myślę pozytywnie. Musi być dobrze.
Dieta moja to niestety ciągły zastój. Ale ćwiczę dalej z Ewką, mam nadzieję, ze zobaczę jakieś efekty. W każdym razie dobrze się czuję w swoim ciele, gorzej jest gdy wchodzę na wagę. No więc staram się nie wchodzić i już.
Moj jadłospis na dziś :
- śniadanie - płatki z jogurtem i mlekiem, kawa
II sniadanie - kubeczek kaszy manny, banan
lunch - brokuły z fetą (1 mała główka brokuła, 1/2 opakowania fety light)
obiad - zupa z kapusty młodej, marchewki, selera, pietruszki i ziemniaczków
kolacja - surówka z pomidora, wedlina, zółty ser- po słusznym plasterku.
Z frontu "budowlanego" : czekamy na przesłanie warunków zabudowy, przed nami odrolnienie ziemi, adaptacja projektu i w końcu PNB. Najgorsza będzie adaptacja projektu bo tak naprawdę sama nie wiem co chciałabym zmienić. Na bank muszę mieć otwartą kuchnię. Co do reszty to nie mam koncepcji. Za to wiem co będzie rosło dookoła domu, jakie kwiaty, jakie drzewka...Tak bym chciała, żeby to juz było. Sen z powiek spędzają mi tylko koszty (odezwała się księgowa), myślałam, że oszczędnosci starczy a teraz obawiam się, że nie wyjdziemy ze stanu surowego zamkniętego...Boszzz wszystko przede mną.
majarzena
30 maja 2012, 15:43Mam nadzieje, ze wyniki beda ok. Tez ciagle cwicze, waga stoi ale centrymenty leca. Mierzysz sie? Wyjatkowo podoba mi sie Twoje menu. Trzymaj sie!
Agujan
30 maja 2012, 15:23:) mój/nasz jest na etapie łuszczenia się i jestem dobrej myśli :)
Agujan
30 maja 2012, 15:21miło Cię widzieć :) Metallicy trochę zazdroszczę ale tylko trochę bo .... w perspektywie mam Fight no more :))))))) Warszawy nie lubię i nic mnie chyba do niej nie przekona .... Na wyniki biopsji czekaj z pozytywnymi myślami bo nie ma co się martwić na zapas (czemu masz być jedną na ileś tam ....to tak samo prawdopodobne jak wygrana w totka) A budowy zazdroszczę .... naprawdę :)