No to powiem tak : w związku z przedwczorajszą awarią w elektrociepłowni w Gorzowie, od wczoraj nie mam ciepłej wody !!!! Dobrze, że chociaż grzeją, bo w niektórych blokach od poniedziałku zimno w kaloryferach ( w tym u mojej teściowej, ale syn...cóż on się tym nie przejął. Jego słowa : mamuśka lubi jak jest zimno. - to prawda). A ja wczoraj miałam podkolorować swoje włosy, miałam poleżeć w wannie. A musiałam czajnikiem i w garach na jednym polu grzewczym (płyta ceramiczna popękała, pamiętacie, nowa kuchenka zamówiona ale jeszcze jest w drodze - 3ci tydzień) grzać wodę na naszą trójeczkę. Massakra. Rano też w zimnej wodzie mycie...Mam nadzieję, że jak przyjdę dziś to już będzie woda.
Druga sprawa : jadę. Puściła mnie. Chyba się do piątku obesram ze strachu, że coś pierdyknie. Ale jak mi już podpisze ten urlop to...jazda, spiernivczam stąd w podskokach.
Dieta poszła w las, jak już powiedziałam. Niby jest ale tak naprawdę to mam zastój i nie chce mi się. Ale efekty widać, bo kadrowa dziś mnie oblukała i "ty schudłaś !". No na te słowa to ja czekałam. Tak mi mówcie!!!
Jadłospis dzisiejszy (vitka sobie, ja sobie - nie mam czasu nawet w plan diety pozaglądać i dopasować)
I - płatki wieloziarniste ( w tym kilka w czekoladzie) z suszonymi bananami i truskawkami, kawa z mlekiem
II - mały jogurt jagodowy
lunch - różyczka brokuła, jajko, 1/2 udka wędzonego - w formie sałatki z majonezem, mini bułeczka francuska (ale nie taka słodka, nie...zwykła kajzerka z dodatkiem ciasta francuskiego)
obiadokolacja - bulionówka zupy fasolowej, pomarańcza
przekąska - kawa z mlekiem, owoc, lub maślanka
Dziś wypadałoby poćwiczyć na stepperze, nie wiem kiedy (!) ale ruch będzie bo lecę na kwadrat do cukierni zamówić tort ciasteczkowy lub pralinkowy na urodziny piątkowe córki ( córcię urodziłam w samo południe w Walentynki ale w zwiazku z feriami i wyjazdem impreza dla ziomków odbędzie się z piątku na sobotę). tak więc zamiast tramwajem pójdę sobie z laczka, zawsze to i cieplej i może jakieś kalorie spalę.
Kompletnie nie ogarniam wyjazdu, nie wiem co zabrać, ile kasy wymienić...Niby takie podstawowe rzeczy ale nie wiem. PiW miał się pytac kumpla z którymi jedziemy...Poza tym, że koc i łańcuchy na koła, to mój umysł nie ogarnia zimowego wyjazdu w góry (dalej niż Karpacz ). Lepiej jestem przygotowana do wyjazdów letnich. A musze sie spiąć, bo kto popakuje rzeczy jak nie ja?! Mój facet jest minimalistą - zabiera minimum tego co powinien. Taki gorzowski Bear Grylls .
tarantula1973
9 lutego 2012, 08:48zachowaniem szefowej jestem zaniepokojona, to była taka baba z jajami a teraz taka się zrobiła rozciapciana. No ale na ten urlop to musiałam sumiennie zapracować, po powrocie zapewne też będę musiała swoje odrobić. A ona chyba też się boi, że w końcu się w..wię i wymiksuje się z firmy. i kto wtedy będzie jej pisma pisał, tabelki w excellu robił ? no kto ? Tylko ja posiadam tę umiejętność, niestety...
Morinho
9 lutego 2012, 08:38Nie taka zla ta szefowa..... a moze miala tylko dobry dzien. No to pakuj sie i zycze milego wypoczynku!
dimara
8 lutego 2012, 21:37więc jestem tą szcesciara u której od rana dziś ciepła woda była:)
Jogata
8 lutego 2012, 18:45Super że jedziesz!
XXXJAXXX
8 lutego 2012, 13:48niezły termin córcia wybrała na przyjście na świat heh...super że dostałas urlop, a pakowanie to zazwyczaj na głowie baby...a potem tylko wkur...pytania gdzie spakowałaś to a gdzie tamto...a tego czemu nie wzięłaś....pozdrawiam:o)
kamilla1991
8 lutego 2012, 13:35;) heh kurcze zazdroszcze wyjazdu ;) przypilnuj meza zeby siebie samego nie zapomnial jak taki minimalista ;))