Ups, znów to zrobiłam ! Co? Otóz znów wypierniczyłam reklamówkę z żarciem do śmietnika. jak zwykle z rana wynosiłam worek ze śmieciami, w tej samej ręce mając torbę z żarciem do pracy. Przez całą droge do śmietnika powtarzałam sobie : nie wywal żarcia...poczym wzięłam zamach i...sru worki do kubła. Na szczęście był przepełniony i coś rymsło na beton. A ja cała happy wyszłam z altanki i nagle...eureka przecież mam puste ręce. Wróciłam, zebrałam reklamówkę (niestety jabłka już nie namierzyłam) i biegiem do autobusu. I zonk, autobus zatrzasnął drzwi i odjechał w siną dal....Poszłam więc na tramwaj (ok 500 m), wsiadłam w pierwszy- lepszy, ofkors była to 3 więc musiałam pod katedrą wysiąść i zapierniczałam dwa długaśne przystanki do pracy (ok 1,5 km). Tym sposobem uznaję, że zaliczyłam dziś już fitnes. Swoją drogą fajny jest taki marsz z rana, czerstwe powietrze, mało ludzi...Ale nie chciałabym już tego powtarzać.
Ofkors wczoraj się nie ogarnęłam w pore i zamówiłam drugą książkę, a właściwie II część książki, o której wam wczoraj pisałam - "jedz pysznie, chudnij cudnie -na imieninach, grillu,przepisy". Przejżałam ją w księgarni i ...klik zamówiłam. No cóż, lubię takie ksiażki, myślę że to już nałóg...gdybym jeszcze potrafiła z nich korzystać i wcielać w życie rady tam zawarte. Tak więc moja kolekcja powiększyła się o dwie dodatkowe publikacje.
A teraz jadłospis. Przyznam się, że to co oferuje mi dietetyk nie zawsze mi odpowiada i zamieniam sobie to na bardziej zjadliwe dla mnie potrawy. Nie umiem ich wstawić do planu diety, zamieszczę więc tutaj :
I - musli owocowe (6 łyżek) z mlekiem, kawa z mlekiem
II - serek homo, jabłko
lunch - tu zamieniłam sałatkę z ananasa i fasoli na : 1 jajko gotowane faszerowane masą (żółtko, szynka z kurczaka, twaróg - 2 łyzeczki, pietruszka, sól, pieprz) + 4 pomidorki koktajlowe, mały kubuś biały.
obiadokolacja - tu też zamiana : bulionówka gulaszu drobiowego (mięso z piersi indyka i kurczaka duszone z marchewką pietruszką i groszkiem
przekąska : maślanka, grahamka, kiwi.
Właściwie mam parę uwag i sama nie wiem, co o tym myśleć ale :
- mam niedoczynność - są opinie, że przy odchudzaniu powinnam zwiększyć ilosć białka a pani dietetyk mi mówi, że nie ma potrzeby
- owoce wieczorem - nie wiem, czy to rozsądne, raczej powinien być nabiał.
Pozostanę sama z tymi przemyśleniami, naprawdę nie potrafię rozsądzić, kto ma rację. Poza tym niektóre dania...no nie wiem, czy dietetyk to układa, są co najmniej dziwne.
Siedzę nad sprawozdaniem rocznym, reszta leży odłogiem, niby biorę papiery do domu ale właściwie nie moge powiedzieć, żebym coś nadgoniła. Poza tym pada śnieg....Pięknie...nareszcie śnieg....
blackdevil
21 stycznia 2012, 16:02hehe, trochę ruchu nie zaszkodzi ;) trzymam kciuki ;*
tarantula1973
20 stycznia 2012, 12:50endokrynolog mówisz....taa chodzę regularnie ale ta obecna na takie tematy nie dyskutuje. Jednak dietetyk wydaje mi się odpowiedniejszy, jem dużo białka i nie zamierzam tego zmieniać.
Giove
20 stycznia 2012, 12:45mysle,ze to z nim powinnas przedyskutowac te sprawy...pozdrawiam
Morinho
20 stycznia 2012, 09:18Ales Ty zakrecona czasami :) Zazdroszcze sniegu ! U mnie tu deszcz (3 dzien) i 6 stopni ciepla