Próbuję ogarnąć tą dietę vitaliową. I coś mi tu jest nie tak, jak powinno...Ale w sumie to pierwszy dzień - zobaczymy.
Menu :
I - płatki ryżowe - 4 łyżki, mleko 0.5 % - 1.3 szklanki, kawa z mlekiem
II - twarozek z rzodkiewką i szczypiorkiem, 1 kromka chrupkiego pieczywa, jabłko
lunch - sałatka grecka, herbata bez cukru
obiadokolacja - kurczak pieczony - pierś, brokuły z wody
przekąska - maślanka, coś tam jeszcze
Jak zobaczyłam co mi proponują na dziś to .... Tyle chleba to ja w tygodniu nawet nie jem. A tu kanapka, kanapka, kanapka....i nic na ciepło. Powymieniałam te posiłki do niedzieli, bo mi większość nie leży. Napisałam maila. Hmmm to chyba nie tak. Ale wytrwam, bo jestem sknera i szkoda mi tych 5 dych ot tak...()
W pracy zapiernicz, nie mam kiedy załadować. Wszystko sie nałozyło a tu jeszcze w środę wolnę chcę. Dzwoniłam cały dzień do Poradni Chirurgicznej ale ofkors albo wolne albo zajęte. Generalnie nikt nie chce ze mną rozmawiać. To po jakiego h..a te telefony są?! Jak się nie dostanę to zrobię aferę, dość już tego poniżania przez służbę zdrowia. Zapisałam dziecię za tydzień prywatnie na konsultację do centrum medycznego - koszt 110 zł polskich.
Ale ale, zapomniałabym : od tygodnia nie zjadłam ani grama słodyczy. Nic, ani czeko, ani merci ani takie tam...ja pierniczę. Brawo ja!
blackdevil
16 stycznia 2012, 17:59no tak, też by mi nie pasowało, jak ciągle chleb by był... no, to brawo, oby tak dalej! powodzenia ;*
Agujan
16 stycznia 2012, 15:01Zupełnie bez niczego ciepłego zimą???? Nie dziwię się że Ci nie pasuje. Gratuluje słodyczowego postu :)