Taa, zaczyna się marazm, zaczyna się zajadanie, cudowanie...Mimo słońca i ciepłej pogody marznę. I wrzucam w siebie automatycznie różne śmieciowe jedzenie, żeby podsycić ogień. Tak więc ogłaszam, że dla mnie zaczyna się zima i będę hodować sadełko A tak serio to powinnam saię przerzucić na jakieś zupy rozgrzewające, bo jak będę tak dalej jadła, to ...nie zmieszczę się w drzwi. Wczoraj na przykład byłam zafascynowana gołąbkami. Zjadłam ich nie wiem ile, napewno więcej niż PiW i młoda razem wzięci, później popcorn, ptasie mleczko. Wiem, jestem żenujaca. Brak mi motywacji, stoję w miejscu i jest mi tak dobrze. Z jednej strony te 64 kg mi ciąży, z drugiej 64 to nie moje niedawne 68, więc postęp jest widoczny. Chciałabym dostać takiego kopa, zmotywować się na maxa, że chcę schudnąć i dążyć do celu, mieć silną wolę. A tu zanosi się na zimowy marazm i znów przekimam sobie parę miesięcy, a na wiosnę będzie płacz.
Wczoraj byliśmy na grobach. jednak wszystkich świętych spędzane w Gorzowie nie ma tego uroku, co w rodzinnych stronach. Tam chodzimy na cmentarz często, szczególnie nastrojowo jest wieczorem, odwiedzam groby rodziny, znajomych (tak, tak ..z mojej półki też biorą), nauczycieli...A tu...mielismy jechać wieczorkiem ale : 30 minut autobusem w jedną stronę, 30 w drugą...to juz jest cała wyprawa. Nie po mojemu tu jest, nie lubię tak.
Praca. Wkurzam się znów. Gwiazda z ekonomicznego na urlopie, jej zastępczyni "nie umie, bo się uczy, bo nie wie" - więc my jako rachunkowość musimy zaplanować wynik, bo zarząd chce. A później ta piczka z ekonomicznego się będzie szczerzyć....Już drugi raz nas tak wrobiła. Będzie się szczerzyć i rozliczać, jak coś pójdzie nie tak. To wredna małpa. No ale moja kiero zawsze trzyma jej stronę, zawsze jej przyznaje rację, więc piskamy z kumpleą do siebie, i klniemy, bo tylko to nam pozostało.
Po wczorajszej uczcie gołąbkowej dziś jadłospis stonowany.
I - starter owsiankowo-siemieniowy z kakao, kawa z mlekiem
II - jogurt naturalny, musli cynamonowo-jabłkowe, banan
lunch - surówka z buraczków, surówka wenecka (obie kupione, nie moje)
obiad w domu - curry z piersi kurczaka, ogórek konserwowy
przekąska - kawa z mlekiem
kolacja - jajko, surówka z pomidorów i paryki, plaster pieczonej karkówki (tylko chude), łyżka twarogu.
Dziś mój dziadek ma mieć badania z powodu krwawych biegunek, co u niego powoduje omdlenia i anemię. Dziadek jest przed 90tką, ale jest sprawny zarówno umysłowo jak i fizycznie (jak na swoje lata). Coś mi się wydaje, że te wyniki nie będą zbyt optymistyczne...denerwuję się.
BlackHorse
2 listopada 2011, 11:57To weź sobie zrób pasek od 64 kg tak jak ja to zrobiłam i za tydzień już był spadek :)
rozaar
2 listopada 2011, 11:57też już ważę coś prawie 64kg.Gdybyś słyszała coś o jakiejś pracy to daj znać,jestem bezrobotna.
orchidea24
2 listopada 2011, 11:53podjadanie zapowiadające zimę...dobrze to znam :)