Powróciłam szczęśliwie z weekendu u rodziców. Nie było jakiegoś szaleńczego obżerania się, no były 2 kawałki ciasta, to fakt. No i były nachosy na parapetówce. I musiałam wracać naszym szarakiem do domu, bo PiW wszedł lekko w inne stany świadomosci. I przez całą drogę mi nawijał coraz głosniej " ale dlaczego wy kobiety nie lubicie jak facet sobie wypije ?" i ciągle mnie tracał w rękę...nosz myślałam, że go wypierniczę z samochodu. Ja tu pełna koncentracja a on mi dupe zawraca. Rzadko się zdarza, żeby PiW tak sobie pofolgował, w domu nie ma rytuału siedzenia z czteropakiem piwa, jeśli już to sączymy wino sporadycznie, lub naleweczkę made by mój tato. Pocieszam się, że pan domu, u którego była impreza wyglądał i zachowywał się jak kosmita, totalny odlot. W sumie było fajnie, wesoło.
Moja mama stwierdziła, że schudłam. Coś jest na rzeczy, w końcu widziałyśmy się ostatnio 3 miesiące temu. Czuję, ze spodnie są za luźne, jednak ciągle nie dopuszczam do siebie tej myśli, że jednak chudnę. Ciągle w lustrze widzę po prostu grubą babę. Pewnie, nie jest rewelacyjnie, co to to nie, modelką to ja nie jestem - jednak coś się dzieje z moją figurą. Idzie ku lepszemu. I mam nadzieję, że się zmobilizuję w końcu do ćwiczeń. Bo właściwie tu jest pies pogrzebany - gdyby mi się chciało ćwiczyć w klubie, to nie musiałabym sobie wielu rzeczy jedzeniowych odmawiać. Problem tylko w tym, że nie lubię fitnescentrów, a w domu mi się nie chce.
Dzisiejszy jadłospis planowany :
I - starter owsiankowy z suszonymi owocami, kawa z mlekiem
II - jogurt naturalny (kubeczek) + fitella jabłkowo-cynamonowa, 1/2 jabłka
lunch - pasztet z cukinii i wątróbki, 1/2 jabłka
obiad - ? nie mam nic na obiad, cośtam wykombinuję
przekąska - kawa z mlekiem
kolacja - plaster pieczonej karkówki, pomidor, ogórek konserwowy, jajko gotowane.
Mglisto w Gorzowie, niby ciepło, ale brak słońca mnie dobija. Dalej nie mam energii, padłam wczoraj o 21:30 (nie wiem juz co robić, nie kłaść się - rozchodzić ten sen?), włosy lecą jakby mniej, używam Alpicortu - wkurza mnie to wcieranie w skórę, czy zadziała - nie wiem. Nie mogę ufarbować moich kudłów - zaczynają przybierac rude refleksy, których nienawidzę, powinnam je skrócić - ostatnio fryzjerka źle mi obcieła, i znów muszę szukać fryzjera. Boshe ściełabym te włosy na krótko ale nie cierpię moich uszu. Czuję, że dół jest blisko...