Nareszcie weekend. I wyjazd do rodzinnego domu. Cieszę się.
Jadłospis
I - starter owsiankowy, kawa z mlekiem
II - jogurt naturalny (250 ml) + fitella, jabłko
lunch - 2 zawijaski z sałaty, szynki i sera, małe pudełeczko kupnej surówki weneckiej
obiad - bulionówka zupy - szczawiowa/krupnik (zależy co domownicy zostawią)
przekąska - kawa z mlekiem
kolacja ? nie wiem co tam w domu mama przygotuje...
Tak więc pod względem diety dzisiejszy jadłospis ładny.
Ruch - wyniesienie toreb do auta. I tyle na temat ruchu.
Wczoraj popełniłam kolejny grzech : otóż wróciłam do domu w stanie wrzacym, lekko się ściełam z PiW (to pewnie raisefieber) i w końcu wypiłam szklanke piwa z sokiem. Dopiero to uspokoiło moje skołatane nerwy.
Wykupiłam lek na włosy - zostawiłam w aptece 94 zł. Wydzwaniałam po aptekach w kwestii ceny, znalazłam najtańszą. Tylko nikt z apteki nie zająknął się, ze to cena netto i należy sobie doliczyć VAT. K...wa, koniec miesiąca, wszystkich świętych a ja mam 100 mniej w portfelu. Czy to lekarstwo naprawdę musi być w tej cenie? A z czego ono jest ? Ze złota i diamentów?
I tu padnie sakramentalne pytanie skierowane w nibyt :"jak żyć, panie premierze, jak żyć?"
No właśnie...spożywać suchy chleb, popijać wodą, ubierać się w lumpkach, a książki i płyty oglądać w empiku.Nie, ja nie narzekam, moja sytuacja jeszcze jest ok, ale w tym tempie wzrostu cen stać mnie na coraz mniej. I tym optymistycznym akcenetm żegnam się na jakiś czas. Miłego weekendu życzę.
barbra1976
28 października 2011, 12:25yes yes mistrzu,jablo:))wkleje pozniej ostatnie zdjecie,tam widac.jako jedyna wykumalas:))