No właśnie, od dziś to ja rządzę moim ciałem, czasem, apetytem. Nie na odwrót. Czas się ogarnąć, ścisnąć nabiał i przed siebie.
Rachunek sumienia od piątku do niedzieli :
Jedzeniowo nawet ok, bez szaleństw specjalnych - miseczka popkornu (zjedzona na Krzyżakach), 2 gałki lodów w Castellari - jogurtowe i figowe - mmmm lubię (PiW stawiał, więc grzechem byłoby odmówić), 4 cukierki fistaszkowe i Kinder Bueno. No i zupa wiśniowa wczoraj na obiad - to też w kategorii słodyczy. No i kieliszek słodkiego czerwonego wina, ale okazja po temu była.
Ruchowo istne szaleństwo : w piątek pieszo za Wartę do Jysku (z pracy) i powrót, w sobotę zakupy ubraniowe w centrum handlowym, w niedzielę basen. Zrobiłam 16x 25 m. Tak poszalałam, że dziś w nocy musiałam brać leki przeciwbólowe, bo staw barkowy nie dawał mi spać. Wymoczyłam się też w jaccuzi, pod biczami, fajnie było.
Poszukiwania płaszcza zimowego zakończyły się porażką. we wszystkim wyglądam źle, a przynajmniej ja tak siebie postrzegam. Ale za to zakupiłam śliczny T-shirt w kolorze grafitowym z namazaną flagą brytyjską. Jako, że w mojej szafie króluje grafit i czerń, koszulce nie mogłam się oprzeć...moja córka jej nie chciała, więc ja ją przygarnęłam. Potrzebuję jeszcze grafitowe rurki, bo nareszcie przestałam przykładac wagę do moich kończyn dolnych. Teraz moją obsesją stały sie tłuste plecy...Muszę je odchudzić.
Muszę tez wymyślić jakiś sposób nagradzania, za każde 2 kg w dół i za 100 punktów z moich motywacji. Moze jakieś zakupy, moze ksiażka..
Wczoraj też dokonaliśmy rewolucji w naszym mdłym codziennym życiu...Postanowiliśmy zrobić rezerwację w Libercu, najwyżej ja nie pojadę, pojedzie PiW i córka. w zwiazku z tym zamówiliśmy nasze pierwsze zimówki (tak, wiem...idiotyzmem było jezdzenie na letnich, ale zimą rzadko wyciagalismy autko z garażu, do kominikacji miejskiej mam 1 minutę, do garazu 10 minut). do jazdy po S3 zimówki nie były takie niezbędne (ha ha ha). Poza tym kupiliśmy ten kompromisowy projekt domu. I juz bym chciała zacząć budowę i wynieść się z tego domu, bo sąsiedzi mnie już wq..ają. Tylko mam świadowmosć, że najbliższe lata to raczej życie bez extrawagancji, zagranicznych wyjazdów. Moze pasa nie bedziemy zaciskać, ale o 2 dziurki trzeba będzie się ścisnać.
Jutro szczegółowa relacja z jedzenia i ruchu z dnia dzisiejszego. Poza tym postanowiliśmy z PiW biegać w środy i soboty. Trochę późno, zaraz zima a my tu z bieganiem...Cóż lepiej poźno niż później.
schudne21
17 października 2011, 16:49a może jakis kosmetyk w nagrodę, będzie podwójna korzyść:) powodzenia