Jestem chora. Przez tą cholerną burzę i przemoknięcie przyplątała mi się grypa...żołądkowa. Może zresztą to z innego powodu... nie wiem. Od wczoraj ostra biegunka, nudności, osłabienie. Cholera jaki nie urok to przemarsz wojska. W pracy też wolnego nie mozna wziać, bo kończymy miesiąc. O Jezu!
Wydostałam historię choroby. Małe spięcie było, ale i tak luz.
Jeszcze nie zjadłam drugiego śniadania. Dieta dziś idzie w las.
Zjadłam dziś :
maślanka z otrębami i zarodkami, kawa z mlekiem
4 kostki czekolady gorzkiej (na biegunkę)
zamierzam zjeść :
jogurt naturalny z ciachem LU GO
pierogi ruskie
jakieś warzywa na kolację i kawałek ryby. Strasznie mi się chce ryby!!
Zakupiłam dziś żelazo do suplementacji, myślałam o kwasach omega 3 ale muszę spytać endo czy przy chorobie autoimmunologicznej można zażywać leki na odporność. A i dziś wizyta u nowej endo. Trochę się boję. Ok, wracam do pracy.
rozaar
13 września 2011, 14:53ostatnim razem jak przechodziłam to dziadostwo to przez dwa dni ani kęsa nie skubnęłam.Dieta dobrze-ćwiartka kurczaka z rożna i trochę sałatki greckiej.Zdrówka życzę.