Ja nie chcę, żeby wakacje się kończyły...i lato...i słońce...chociaż tego lata słońca i ciepła było jak na lekarstwo.
Trawają negocjacje w sprawie wycieczki wrześniowej do Karpacza. Nasza sekretarka mnie rozwaliła, bo stwierdziała, że jak ona ma w góry iść to ona nie chce...A co myślała, że się będzie po Karpaczu lansować? Śmieszna jest, cóż. Szkoda tylko, że śniegu nie będzie, bo ma wielką ochotę pośmigać na nartach.
Dolegliwości żołądkowo-trawienne jakby mniejsze, ale mama moja mnie piłuje, żebym poszła do lekarza...pójdę pewnie jutro (taa, miałam być wczoraj, po prostu omijam pośredników).
Żarełko na dziś:
I - znany wszystkim czytającym koktajl, do tego kawa z mlekiem
II - serek homo 0% naturalny, ciastko zbożowe, 1/2 banana
lunch - 1/2 fritatty : ziemniak, papryka, marchewka, szynka drobiowa, jajka
obiad - wczorajsza pierś z kurczaka, fasolka szparagowa
kolacja - jajecznica z mikrofali, pomidory lub babeczki jarzynowe z chudą wędliną.
W-F
100 przysiadów, 50 półbrzuszków
wczorajszył zaplanowany trening na stepperze miał miejsce - całe 30 minut dreptania i tępego wpatrywania się w TV.
Zauważyłam, że uwsteczniam się intelektualnie. W pracy przestałam sie rozwijać już dawno, powinnam zainwestowac w jakieś kursy ale mam wrazenie, że mój mózg nie przyswaja materiału, powinnam szlifowac angielski, mam płyty do nauki arabskiego (uwielbiam ten język) ale nie potrafię sie zmobilizować. Dalej więc tkwię w marazmie.
Na sobotę umówilismy się wstępnie do znajomych, i tu problem, bo ja ostatnio panicznie boję się wychodzić do ludzi. Nie mam ochoty na spotkania ze znajomymi z jednej strony, a z drugiej jestem zła jak siedzę w domu. taka moja pokręcona natura. Mam wrazenie, że jestem do niczego, tkwię tu juz ponad rok i co ? Właściwie nic się nie zmienia, przecież przez ten rok powinnam już ważyć z 50 kg, a ja co zrzucę to nadrobię. a wszystko przez ten mój brak samozaparcia, bezkrytyczność...Są dni kiedy patrzę na siebie i myślę " fajna jesteś, fajnie wyglądasz", ale więcej jest dni kiedy stojąc przed lustrem spuszczam wzrok, bo brzydzi mnie moje odbicie w lustrze. Wynajduję coraz to nowe mankamenty w ciele jednocześnie nic z tym nie robiąc. Dno. Nie umiem się cieszyć z tego co mam, posiadam rozbuchane ego i nic poza tym.