Skasowało mi poprzedni post. so, od nowa..
Mam refluks, cała prawda. Muszę zmienić dietę, więć zero : czekolady (), żółtych i pleśniowych serów (), pomidorów, ogórków cebuli, żero smażonego. Taaa, co do pomidorów to się jeszcze zastanowię - kocham pomidory i nigdy mi po nich nic nie było. Ewentualnie mogę obierać je ze skórki. Moze zmiana diety i leki pomogą, moze zmiana diety ruszy te moje zastane kilogramy i waga choć trochę spadnie. Nie mam wyjscia, dobija mnie zarówno moja waga jak i dolegliwości...to strasznie wkurzające budzić się z pieczeniem w gardle, z uczuciem, że ma się w brzuchu tonę kamieni, które za chwile wyjdą mi ustami.
Wczoraj w ramach autodestrukcji (tak, mam autodestrukcyjną osobowość...) zjadłam II śniadanie o godzinie 13 stej, taa pierwsze było o 6 :00. czuję głód ale jak pomyślę o jedzeniu to..wszystko mi się cofa. Mam nadzieję, że tabletki i dieta mi pomogą, bo zwariuję.
co w kuchni ? zmiany, zmiany, zmiany...
I - koktajl z : wiśni, kefiru, kakao, zarodków i otrębów, kawa z mlekiem
II - płatki z jogurtem naturalnym (o ile będę w stanie wmusić to w siebie), gruszka
lunch - 3 małe plasterki pasztetu z cukinii i watróbki drobiowej
obiad - zupa szczawiowa na indyku z wczoraj
kolacja - prażone jabłko z twarożkiem
Poza tym jeszcze jedna kawa z mlekiem, woda, woda, woda - tylko woda mi wchodzi bez problemu.
Ruch:
ruchu nie ma , bo przy najmniejszym wysiłku wszystko mi sie ulewa. mam nadzieję, że po kuracji wrócę do ćwiczeń.
Zmokłam wczoraj, bo wyszłam akurat wtedy, gdy chmury zdecydowały się na deszcz, no nie mogły poczekać choć te 30 minut, nie mogły...przemoczyłam się mimo parasola.
Wczoraj szybki marsz na działkę, ja, PiW i córa, my pieszo, dzidzia na rowerze. Wygłupiali się całą drogę, ona nawet przestała być rozkapryszoną księzniczką, nastolatką z burzą hormonalną i fochami...lubię jak tak jest, więc wieczór całkiem miły. Na działce przypałętał się do mnie kotek, ale taki odchowany, grubiutki. Jest słodki, gdybym mogła wzięłabym go do domu, ale Zuza by raczej tego nie przeżyła, poza tym Kinia i ta jej alergia na siersć...Nic to, jak się wyprowadzę na wiochę, to będę miała kota, a co!
wczorajszy dzień w pracy upłynął przy foo fighters, jestem sama więć moge sobie pozwolić. Zaesze słucham trójki, ale ten Baron mnie wkurza...wrzuciała sobie 3 ostatnie płyty foo fighters i od razu humor lepszy, uśmiech od ucha do ucha, power...zresztą od niedzielnego żużla jeszcze mnie trzyma taki power, ciśnienie, jakbym się nawciagała czegoś. fajny to stan, nie powiem, że mi to nie pasi. PiW też pewnie zadowolony z takie go stanu rzeczy - .
Martyna1981
24 sierpnia 2011, 10:47no przynajmniej masz radio w pracy, i możesz sobie muzyczki własnej słuchać:-) u mnie żadnego radia, siedzę na tzw open space., czyli mogę ewentualnie posłuchać innych... trzymam kciuki, żeby refluks łagodny był, bo słyszałam, że to uciążliwa dolegliwość. Pozdr
MALUTKA833
24 sierpnia 2011, 08:27mozna kupic w diversie wejdź na strone internetowa kiecka jest super