Czekam z utęsknieniem na słońce, temperaturę 30 stopni, skwar i ukrop lejący sie z nieba. Czekam dlatego, że już w niedzielę jadę nad morze!!!! Urlop za 5 godzin!!
Wczorajsze ćwiczenia zaliczone, ostatkiem sił ale dałam radę.
Dziś wraca dziecko z obozu, jest zrozpaczone powrotem do rodziców-potworów.
Mamy bilety na DPŚ, siedzimy na górnej trybunie, bo PiW chciał raz tam popróbować. Ja wolę na niskiej bo wtedy jestem blizej toru i lepszy widok jest z dołu. No ale darowanemu koniowi i tak dalej...
Moje menu na dziś to :
I - musli z jogurtem malinowym (kocham smak malin) , kawa z mlekiem
II - pomidor z mieszanką serów : fety, pleśniowego i mozarelli
lunch - fasolka szparagowa, kalafior, 1 udko wędzonego kurczaka
obiad - ryba z frytkami, surówka
kolacja - jajecznica, pomidory, ogórek
Ruch : nic nie planuje, bo nie wiem czy będzie czas, czekają mnie porządki, pranie
Wczoraj kupiłam dla mojej Zuzki mieszanke jej ulubionych suszonych ziół i paczkę kolb bakaliowych i... zostawiłam je w jakimś sklepie nie wiem jakim... Poza tym wsiadłam do tramwaju, rozsiadłam się i na 2 przystanki przed wysiadaniem dotarło do mnie, że nie skasowałam biletu...Ja się nie ogarniam z tymi biletami. wogóle rozkojarzona jestem.
Tak więc żegnam się z vitalią na jakieś 2 tygodnie, byc moze zajrzę tu czasem i coś napiszę, ale raczej będzie to spowiedź grzesznika... a po powrocie wracam do diety, i ćwiczeń....
Cóż, papatki....
Morinho
15 lipca 2011, 12:35milego urlopowania, a ja dopiero z tydzien....