Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Weekend się zbliża


Weekend, nareszcie, się wyśpię, wyleniuchuję, poodleżam boczki. a co...

Wczoraj Był dzień Matki, córa sprezentowała mi pralinki (uszczknęłam 2 sztuki), piękną laurkę z napisanym specjalnie dla mnie wierszykiem. Aż mi się mokro zrobiło w oczach. A myślałam, że jestem twardzielką.

Od dziś diametralna zmiana menu. Porzucam makarony i mączne wyroby (nawet te pełnoziarniste), wywalam z menu płatki, musli, granolę. Widzę, a raczej czuję, że te produkty spowalniają mi przemianę materii, od czasu przejścia na 2 fazę SB nie ubył mi nawet 1 kg.

Wobec faktu, że stałam przed murem i waliłam w niego swoim czerepem, podjęłam decyzję o wyrzuceniu tychże nieprzyjaznych mi wyrobów. Moje menu na dziś :

I - 1 jajko na twardo, pomidor, 1/3 papryki żółtej i czerwonej, 1/2 ogórka gruntowego (mam nadzieję, że to nie te skażone i nie dostanę krwistej biegunki!), 4 plastry mozarelli, kawa z mlekiem

II - twarozek, 1/3 papryki zółtej, 3 rzodkiewki, activia do picia

lunch - 5 różyczek gotowanego brokuła, kawałek papryki czerwonej, tuńczyk w sosie własnym, sos tzatziki

obiad - wczorajsza szczawiowa z kaszą (niestety to obiad z odzysku, ale od jutra znów podział obiad dla PiW i córki, obiad dla mnie)

kolacja - plaster sera żółtego, 2 plastry szynki drobiowej, pomidor, ogórek, papryka

Porzucam też słodycze (niestety) za wyjatkiem galaretek i gorzkiej czekolady oraz coli light - wszystko z umiarem i nie na tony - 1 raz w tygodniu - kilka kostek czekolady, 1 szklanka galaretki. Dorzucę sobie trochę owoców. Czyli SB II faza ale z pominięciem makaronów, ryżów, mąki, chleba. Mam zbyt ambitny cel, wiem, do końca czerwca 59 kg. Zobaczymy, moze się uda, jak nie to dramatu nie będzie... Głównie chodzi mi o to, żeby waga ruszyła. W sumie niby czuję, ze wyglądam nieźle, ale to chyba przypływ dobrego humoru.

Cieszę się weekendem, ale już nie cieszę się na żużel. Mam wizję, ze stal wdupi ten meczyk, do tego te nowe tłumiki, które zabiły całe widowisko. Teraz mam wrażenie, że ścigają się na skuterach, a nie żużlowych motorach. Cóż...okaże się w niedzielę.

Cieszę się też nadchodzącym tygodniem, bo nareszcie PiW ma II zmianę, odpocznę od niego. Zaczyna mi doskwierać jego obecnosc, niczym nie jest to uzasadnione, ale szukam jakiegoś problemu, żeby zrobić aferę. Czas więc trochę pobyć sam na sam ze sobą.Paradoksalnie, lubię ten stan...

Pogoda się zrąbała, nie cieszy mnie to, chciałam trochę słonka na działce wchłonąć a tu nic z tego. Jak tak ma być, to juz mam wizję swojego lipcowego urlopu nad morzem, wizję w czarnych barwach, a raczej szarych, pochmurnych i wietrznych.

  • Morinho

    Morinho

    27 maja 2011, 15:04

    i kto tu pisze o szczesciarzach?! ;) Przyszly tydzien jak w raju bedziesz miala hihihih cicho....... juz jestem cicho.... :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.