I po weekendzie. Praca, obowiązki, kierat. Uff nie lubię tak, a jeszcze za oknem piękne słońce, cudownie błękitne niebo....ja chcę nad morze!!
W weekend trochę pogrzeszyłam, a mianowice było : oscypki szt 3 (świeża dostawa prosto z Karpacza ), słodycze : kilka żelków, 1/2 opakowania paluszków czekoladowych z sokiem cytynowym (mmm pyszności kupione w Biedronce!!), jeden batonik zbożowy z jogurtem i totalna porażka - młode ziemniaki z masłem i koperkiem. A już miałam ziemniorów nie jeść!!! Ale dobra już więcej nie będę. W sobotę miałam placki z jabłkami dla moich pasożytów, oparłam się im i dla siebie zrobiłam rybkę z grilla, no to w niedzielę musiałam ziemiaki wpierniczać. Bo tak wogóle to ja kocham ziemniaki, a tak szczególnie to puree. to mój lek na depresję, na żale, nasmutki. Nie czekolada a właśnie ziemniaki!! Jestem nienormalna, tak wiem.
Byłam ofkors na żużlu, znów siedziałam na martwym sektorze ale i emocji jakoś nie było. Poderwało mnie co prawda ze 4 razy z miejsca, ale co to jest... Gollob cieniem samego siebie, Dzik jak zwykle dziki, wywiózł swojego na bandę w wyniku czego ten zaliczył kontakt z bandą i szlaką (no i wykluczony ). I z 5:1 dla stali zrobiło się 4;2 dla unibaksu. W parkingu Mroczka przypierniczył dzikiemu w łeb i obrzucił go słowami powszechnie uznanymi za niecenzuralne. ja tego nie widziałam, bo to w TV pokazali, a pan komentator R. D. (zielonogórzanin) miał używanie i wodę na młyn. Muszę sobie w TV powtórki zobaczyć z tej sesji. Zagar klasa dla siebie, nareszcie się spasował, Iversen przeciętny, Zmarzlik idzie jak burza, Cyran - takise. Nie ma co się rozpisywać - u siebie jesteśmy mocni. Nowe tłumiki mają jedną zaletę - mocniej czuć metanol, a ja kocham ten zapach.
Po meczu oczywiście galopem spod Jancarza pod Łaźnię, kto zna GW ten wie jakiego rzędu sa to odległosci... i jakby co chętnie wynajmę mojego PiW, gdyby ktoś szukał trenera - kata-sadysty. Wszystko spaliłam po drodze, łącznie z dzisiejszym obiadem.
A dziś bosie nicnierobienie : w pracy nuda, cisza przed burzą, w domu sama, PiW w pracy, córa na tańcach....tylko ja i ja i stepper.
Menu dzisiejsze :
I - jajko, 2 łyżki twarożku ze szczypiorkiem, pomidor, 2 plastry szynki surowej, kawa z mlekiem
II - twarozek ze szczypiorkiem, activia do picia, banan
lunch - 3 zawijaski z sałaty, oscypka, szynki surowej, łososia (każdy z czym innym), warzywami w postaci pomidora i papryki, do tego 1 jajko
obiad - kurczak pieczony na butelce piwa ( kawałek piersi), surówka z kapusty młodej
kolacja - pomidor, papryka, ogórek, jajko, szynka.
poza tym woda, woda, 2 herbaty, kawa z mlekiem.
jedzeniowo to tyle. ćwiczeniowo - 40 minut steppera mam w planach.