Moja waga stoi w łazience i kurzy się. Moja waga też stoi w miejscu i nie zamierza się ruszyć. Muszę znów ograniczyć żarcie, bo jak miałam reżim w I fazie SB, to i lepiej się czułam, i chudłam. teraz w II to za duża dowolność dla mnie i to mnie gubi.
Humor mi już zrzedł, cóż jak zwykle, moje wzloty i upadki, wystarczy jedno słowo, żeby odwrócic mnie o 180 stopni. Właściwie nie wiem sama co się stało.
Kupiłam dzisiaj bilety na żużel. Zapłaciłam i idę, chociaż miałam sobie odpuscić. I tak sobie myślę, że mam marzenie : usiąść koło parkingu....niestety z moim refleksem to niemożliwe. Znów siedzę na drugim łuku...no i gites.
Dietowo wczoraj takse : zamiast carpaccio była jajecznica z pieczarkami, 1/4 kromki chleba, plaster sera i 2 plastry szynki. No i 2 garście orzeszków przy książce. Ale też stepper zaliczyłam, dobre 30 minut. I to mnie jakoś motywuję, bo ćwiczę i nie ma zmiłuj. W sobotę na basen jeszcze.
Menu :
I - owsianka z granolą i batonikiem zbożowym, kawa z mlekiem
II - twarozek polany jogurtem kiwi, sik z czerwonego grapefruita (1 szklanka)
lunch - gotowany brokuł, kalafior, grillowany kurczak (1/2 cycka kurzego)
obiad - wczorajsze spagetti
kolacja - obowiązkowo carpaccio
Plan na dziś : stepper, nie podjadać!! nie fochować (o na tym mi najbardziej zależy). I pić wodę, bo coś mi słabo idzie dzisiaj, moze dlatego, że pochłodniało na zewnątrz.
Córa wczoraj się popłakała, bo nie będzie miałam 6 z muzyki.Stwierdziła, że wie, że nie śpiewa ładnie ale pani jej nie lubi. Liczyła na średnią 6.0, a jak baba jej nie postawi 6 to bedzie 5.9. Szkoda mi jej, a z drugiej strony myslę, że są większe problemy. Tłumaczyłam jej, myślę, że coś tam dotarło ale napewno ma żal. Inna inszość, że baba wredna jest. A jeszcze inna inszość, że mam wyhodowane dziecko z chorobliwą ambicją - tak było od najmłodszych lat i mimo moich i PiW tłumaczeń nic się nie zmienia. Swoją drogą średnia 5.9 w 6 klasie - szacun, no nie? A ta muzyka to do czego jej potrzebna? Muzykiem nie będzie, ważne, że polski matematyka przyroda - same szóstki, no i jej ukochany w-f!!
Ciężkie jest życie rodzica, oj ciężkie...
A sensacja dnia : wchodzę dziś do biurowca, zbliżam się żeby złożyc autograf w liście i nagle słyszę ze swojego pokoju jak moja koleżanka krzyczy : o Jezuuuu. Ja wchodzę, ona wyskakuje przerażona. Myślę, co jest a tu jaskółka fruwa po pokoju!. Wypuściłam ja, śmiechu było... koleżanka boi się pierzastych latających, czyli ptaków... ja panicznie boję się pająków. Rozumiem ja.
Morinho
26 maja 2011, 06:55A wiesz.... dawno dawno temu... w zeszlym wieku chyba :) bywalem na zuzlu na stadionie Slazkim w Chorzowie i tak sobie myslalem, zeby synka zabrac kiedys na zuzel, bo on tego nie zna, a moze do Gorzowa? Czy moglbym Cie poprosic o jakie informacje, kiedy oni jezdza i wogole? Moze w drodze do Gdanska zrobilbym przerwe na sport? pozdr.
ojeek
25 maja 2011, 20:33o owsiankach jest juz w pamietniku, bo dużo osółb o nie pytało
Caliopee
25 maja 2011, 11:33Hej! Nie poddawaj sie i nie martw się tym, że waga stoi. Broń Boże diety nie przerywaj. Ja tak zrobiłam i to był błąd. Waga ruszy po jakimś czasie. Czasem to zwyczajnie musi potrwać :)