Konca świata nie było!!! Ale ale nie traćcie nadziei, nastepny koniec ma być w czerwcu za rok. Poczekamy, zobaczymy. Jeśli ma być równie spektakularny jak w filmie "2012", to warto poczekać
Staleczka udupiła meczyk we Wrocławiu - no żaal, co prawda nie ma się co napinać, bo w play-offach i tak wszystko od nowa i tylko one się liczą, ale niesmak pozostał. Nowe tłumiki to porażka, wystarczyło popatrzeć na mecz w falubazie...wrażenia słuchowe - jakby panowie ścigali się na skuterach. Cóż, ktoś wziął grubą kasę za te tłumiki i ich wprowadzenie, więc show must go on, do czasu aż ktos się zatrzaśnie, albo wybuchnie silnik.
Weekend dla mnie był takise. Otóż w sobote mój PiW otrzymał smsa z nieznanego numeru - kiedy się spotkamy ? Olał to, pokazał mi i zapomniał. po paru godzinach 2 sms - to kiedy sie spotkamy, może u ciebie jak żona wyjedzie? i tu już zonk, no wiecie. coś zaiskrzyło pod kopułą, zasiało ziarneko niepewności. PiW znów pokazam mi tego esa, wkurzony...Zapierał sie, zapewniał... ale kobieca wyobraźnia jest bogata!! Poszłam spać z takim fochem... i nie chodzi o zdradę tylko o to, że napewno się ze mnie śmieją, że ja o niczym nie wiem. Przespałam się z tym problemem i wiem, że to jakiś głupi żart. ale jednak moze nie? Gratuluję komuś poczucia humoru, naprawdę...
Dobra dość tych rozkmin egzystencjalnych.
Poległam wczoraj u teściowej : zjadłam 2 duże markizy, kisiel z jagód i 1/2 kawałka placka. Później poszliśmy do pizzeri i zjadłam 3 kawałki pizzy, do tego sałatka O.K. w domu jeszcze zjadłam 4 żelkomisie. No i cola light... Zaszalałam, A i zapomniałam - były jeszcze 2 kieliszki wina musującego. to tyle, a teraz biczujcie mnie za grzechy.
Za to dziś :
I - to co zwykle
II - twarozek menu B, 2 rzodkiewki, jogobella mała
lunch - sałatka na wzór sałatki ok czyli : kapusta pekińska, pomidor ogórek, grillowany kurczak,ser zółty, odrobina sosu włoskiego, odrobina majonezu
obiad - totalne szalenstwo - naleśniki z serkiem homo
kolacja - takie oszukane carpaccio (moja nowa jedzeniowa miłość)
Postanowiłam tez odkurzyć dzisiaj stepper i to na dłuzej niż tylko 30 minut, a na sobotę planuję basen... Nie nie planuję. Po prostu słowo "muszę" zamieniam na "chcę" I uda mi się.
Słońce świeci, nastrój już lepszy... tylko czemu ciągle tak wieje?
Morinho
24 maja 2011, 08:36glupie zarty z tymi smsami, zreszta przyciez nie wyjezdzasz. Ale....... 3 kawalki pizzy???? no wiesz! :) ja bym sie 3 kawalkami tez nie najadl :)
SYLWIULA.sylwia
23 maja 2011, 10:55Pewnie jakis kumpel robił sobie z niego żarty a ty niepotrzbnie sie stresujesz, ale pewnie kazda z nas tak by zareagowała. Na basenie spalisz wszystkie grzeszki weekendu zwłaszcza, ze chcesz a nie musisz:) Pozdrawiam:)