Jak ja nie lubię swojego biuraaaa!!! Co z tego, że pomalowane, odnowione, odpicowane... niestety okno wychodzi na taką dziwną część świata i nigdy w moim biurze nie świeci słońce. O żal!! Ciągle ciemnawo, ponuro, chłodno. Jak w piwnicy. A takie piękne słońce na zewnątrz, ja chcę na leżak!!!
O właśnie, a propos. Byliśmy z gośćmi przed żużlem na bulwarze i ...szok! Na dolnym tarasie wysypano piasek, postawiono leżaki i mamy plażę! Super to wygląda, no rewelka, w końcu coś ruszyło nad Wartą i zaczyna mi sie to miasto podobać.
wczoraj oczywiście wieczorem musiałam się nawpieprzac. Nawet nie chcecie wiedzieć, co zżarłam. Wstyd mi, szczerze wstydzę się siebie. Co prawda stepper był, 30 minut, ale co z tego. Jestem do niczego i tyle.
Moje dzisiejsze menu :
I - musli, kawa z mlekiem
II - twarozek, jabłko
lunch - 2 zawijaski z sałaty i szynki z indyka, pomidor, 1/2 ogórka, 2 duże rzodkiewki
obiad - gulasz z kurczaka, surówka
kolacja ... jutro uzupełnię, bo nawet nie mam pojęcia na co mam ochotę (najlepiej na butelkę wody, a nie żreć)
Dzień w pracusi mi się dłuży, szefowa marudzi, już mi się chce wyjść w cholerę.
Tak wogóle to mam ochotę na colę light i orzeszki prazone bez soli i tłuszczu felix. I winogron, i brzoskiwnię, truskawki, gruszki i czekoladę....