łzy szczęścia oczywiście. Nareszcie Staleczka dokopała falubazom.
Aaaa co to był za mecz wczoraj, no istne szaleństwo. tak szalałam na jancarzu, że dziś ledwo mówię, gardlo odmówiło mi posłuszenstwa. No i mam siniaki nie uwierzycie gdzie : na wewnętrznej stronie dłoni i od wewnętrznej strony palca wskazującego!!! szok skąd te siniaki w takich miejscach???ale warto było czekać, warto było lecieć po te bilety. Warto było kibicowac. Zdjecia bedę miała jak skopiuję od znajomych, którzy byli z nami.
wynik mówi sam za siebie: STAL 56:33 FALUBAZ
dietowo to u mnie tak se idzie...raz ta dieta jest ścisła, raz mniej ; o choćby wczoraj : jabłka pieczone pod kruszonką ( tą kruszonkę mogłam sobie podarować) czy choćby 6 kostek deserowej czekolady i 10 żelków haribo, 1 małe piwo. Taaaa wyskakałam to na meczu, fakt.
trzeba się spiąć do działania, lato tuż tuż...
Menu :
I - musli, kawa z mlekiem
II - twarozek z rzodkiewką, jabłko
lunch - surówka z wędzonym kurczakiem
obiad - gulaszowa (postaram się powybierać ziemniaki z tej zupy)
kolacja - jajko na miękko, plaster szynki z indyka, pomidor, rzodkiewki, ogórek
woda, kawa z mlekiem raz jeszcze ( spać mi się chce, zasnęłam dobrze po północy ale takim płytkim snem).
W domu biorę się za stepper - 30 minut i masaże. I mam zamiar być konsekwentna ( trudne słowo)
A teraz z zupełnie innej beczki :
wczoraj kupiliśmy dla córki kiecke na bal 6-klas - cudna szaro -grafitowa bombka z gorsetem, bardzo mi się podobała ta kieca, przymierzyłam w domu i... weszłam w nią. Córa jest ode mnie dużo wyzsza co prawda, ale szersza w ramionach i klacie. kiecka pasowała, PiW stwierdził, że fajnie wyglądam ( aha, aha jestem w szoku). Poza tym kupiłam sobie ( tzn. PiW kupił mi w prezencie imieninowym) pantofle bez palców na ciepłe dni, w sam raz do tej kiecki...
ach fajnie było wczoraj