A więc się rozchorowałam na całego. Czuję się słaba, ledwo siedzę w pracy (ale siedzę bo pani kierownik ani mysli się nade mną ulitować - nikt nie jest w stanie mnie zastąpić), do tego mam jakieś zawroty głowy i zaczyna się katar. A w niedzielę wyjazd... Boże nie wiem co robić. Idę po pracy do lekarza chociaż nie wierzę, żeby mi pomógł.
Menu : byle co , po owsiance rano mnie zemdliło, później zjadłam kawałek bagietki, ale też mnie zemdliło, teraz jestem w trakcie grapefruita.
Nienawidzę chorować
Morinho
6 lutego 2011, 16:49jak zdrowie? jak urlop? jak kierowniczka? Chyba wszystko OK? ehhhh tam, napewno!!! :) Milego weekendu!