Jaaaa już luty, o szok.
Męczy mnie jakiś kaszel od wczoraj, cholera jeszcze mi tego potrzeba, żebym się rozchorowała na wyjazd.
Zakupiłam wczoraj nowe buty na wyjazd, 20 minut stałam w sklepie i medytowałam - kolor camel czy granat. w końcu wzięłam camel bo lepiej wyglądały. Po powrocie do domu zdecydowałam, że dzisiaj wymienię na granat, bo nie rzuca się w oczy. Ostatecznie jednak zostaje camel. Nie ma to jak być zdecydowaną, haha
Moje menu:
-owsianka z pomarańczą i rodzynkami, kawa
- kaszka manna waniliowa, jabłko, activia
- sałatka z sardynek, jajek i twarogu
- resztka spagetti
- kawa, pomarańcza
- surówka, szynka żółty ser
A wczoraj z PiW skończyliśmy szampana różowego, pyszny był...
W pracy trochę zamieszania, mam nadzieję, że skończę wszystko co zaplanowałam i będę mogła cieszyć się urlopem.
Morinho
2 lutego 2011, 07:43za rade, tez lubie kartoflane puree, ale zastapie czyms innym (ale nie zawsze) ;) hm... a gdzie fotka tych bucikow? hihihi