Lewa noga z wyrka i samopoczucie w dół. Znowu spadam... Zrobiłam wczoraj listę postanowień na rok 2011 ( wiem, wiem późno...lepiej późno niż później). Znalazło się na niej : odchudzanie, a jakże, chociaż nie mam już sił, wiara i zaufanie tylko do siebie, nie uleganie emocjom. Chcę zbudować wokół siebie mur, żeby nikt już nie mógł mnie niczym zranić, żeby nic i nikt nie ładowało mnie w doły.
Z PiW jesteśmy ostatnio w arystokratycznych stosunkach, tzn. chłodno ale uprzejmie, żadnych emocji, krótkie wymiany zdań na ogólne tematy. Nie jest mi za dobrze w takim stanie, ale przynajmniej już nie analizuję co PiW chciał przez to powiedzieć, co miał na myśli, już nie rozkminiam wieczorami co ja źle powiedziałam... Jak w piosence Nosowskiej : usychanie tkanek, moich.
dietowo raczej nie jest bo walczę dalej z moimi kicham, to już 4 ty dzień z bólem, skończyła się nospa, a kichy dalej skręcone.
Więc:
-musli, kawa
- kaszka manna lub owsianka, jabłko
- bułka z ziarnami, serek z szynką topiony
- barszcz czerwony
- ??? najlepiej coś na sen
Dziś wywiadówka u córki, nie chce mi się iść ale cóż. wstydzić się nie będę ma średnią 5.8. To chociaż jakiś plus.
I wcale już się nie cieszę z wyjazdu. Przeszło mi, być moze powiem w domu, że nie dostałam urlopu i zostanę sama, żeby umartwiać się, bo to lubie najbardziej. Oto cała prawda : kocham być nieszczęśliwa. oto cała prawda o mnie.
Morinho
27 stycznia 2011, 08:19texty piosenek Nosowskiej napewno nie poprawiaja samopoczucia, ale warto czasami pojsc nowa droga, poznac siebie na nowo.
obuba
27 stycznia 2011, 08:19Jedź, jedź, choćbyś miała leżeć cały tydzień w łózku i gapić się w sufit, to zbierz w sobie tyle siły, żeby pojechać, a później się zobaczy