Śniadanie: 350g zupa krem "Pan Pomidor & Bazylia" kcal: 154
II Śniadanie koło zupy nawet nie stało: 2 malutkie kawalontka ciasta z kremem kcal: w ciul (jakieś kapuczino end kokos, czy coś w ten deseń). Koleżanka się postarzała o kolejny rok, więc z tej radości popełniła taką blachę bomby kalorycznej, więc też się skusiłam - nie ładnie odmówić). Mea kulpa, a właściwie to solenizantki kulpa. Nie rozumiem, co stało na przeszkodzie, żeby zupinę jakąś ugotować i przywlec, albo po marchewce.
Obiad: dla odmiany Krem z Pomidorów kcal 200 - 250 + grzanka pszenna kcal 50 (menu knajpki, z której zamawiamy nie dawało dziś wielkiego pola do popisu w kwestii zup. Był kapuśniak, chńska (?) i właśnie te pomidory... Cóż. Potasem mój organizm nie pogardzi zapewne. Nie wiem ile mogła mieć kcal. Na pewno ciut więcej niż mój Pan Pomidor, bo miała w sobie coś, co ją zabielało.)
Podwieczorek, bądź już kolacja: 400 g zupy ogórkowej z koprem, ziemniakiem kcal: 100 i 3 jaja (prawie) na twardo kcal: 220. Takim posiłkiem można się najeść i mnie się udało. Jeśli dorwie mnie mały głód zjem serek wiejski (ale raczej już nie z pomidorem, jak lubię), banana lub jabłko.
Kalorycznością posiłków, tj. 774 kcal - nie licząc dwóch kawałków ciasta- dobiłam do połowy mojego PPM, które wynosi: 1447 kcal CPM z kolei = 1945 kcal. Nie wiem ile mogły mieć te dwa kawałki, więc nie będę strzelać. Co do zupy zjedzonej w pracy również nie jestem pewna. Pierwszy dzień to tylko próba, taki zarys tego, w co teraz się pakuję. Widzę, co muszę poprawić (te ciasta to tylko tak dzisiaj), gdzie dodać jakąś przekąskę i o ile kcal uzupełnić jadłospis. Poniżej kilka zdjęć. Zwróćcie uwagę na skład zup, który - mimo iż gotowców - jest bardzo dobry.
I na koniec Pani Ogórkowa z jajami (jakkolwiek to brzmi) i pietruchą :
HOUK!