Udało się! Wstałam, choć z ogromnym bólem serca po szóstej i pół godziny pojeździłam na rowerku stacjonarnym. Może niewiele, ale uszczęśliwiło mnie, że umiałam się do tego zmobilizować.
Śniadanie jem w pracy, dlatego zabrałam musli z mlekiem bez laktozowym, kawałkiem ananasa świeżego i rodzynkami, a także na drugie śniadanie pół grahamki z twarogiem, sałatą, pomidorem i ogórkiem. Czyli łącznie wg dieta.pl około 350 kalorii. Na obiad planuję 1/3 piersi kurczaka z jednym pieczonym buraczkiem, a na kolację jabłko.
I w sumie nie czuję się głodna. Może dlatego, że piję dużo herbaty w pracy. Przestawiłam się na Figurę 1. I dobrze się po niej czuję, bo jeszcze zanim zaczęłam porządnie dbać o siebie, często czułam się wzdęta, a po figurze uczucie wzdęcia mijało.
I mam nadzieję, że zmobilizuję się wieczorem do brzuszków. Przynajmniej 3 serie po 30.